Nasz najlepszy skoczek, przyznał że pierwszą noc w Whistler, gdzie w piątek odbędą się kwalifikacje do pierwszego olimpijskiego konkursu skoków narciarskich, spędził w... ubikacji.

Specjalnie nie spałem w samolocie, żeby przyjechać i w ten sposób wejść w aklimatyzację. Po przyjeździe poszedłem na trening i stamtąd zabrano mnie na kontrolę antydopingową. Siedziałem tam do 23.00, a potem do rana siusiałem. Co godzinę się budziłem i musiałem iść do toalety. Wstałem wykończony. Następna noc była już bardzo dobra, wyspałem się bez problemu" - opowiada Małysz. Nasz dwukrotny medalista olimpijski z Salt Lake City na szczęście powoli już przyzwyczaja się do dziewięciogodzinnej zmiany czasu.

Wczoraj po raz pierwszy przeprowadzony został oficjalny trening na normalnej skoczni w Whistler. Małysz najdłuższy skok oddał na odległość 104 metrów. Z wyników był zadowolony. Kolejny trening skoczków zaplanowano na wieczór polskiego czasu. Kwalifikacje do konkursu na skoczni K-95 odbędą się natomiast jeszcze przed ceremonią otwarcia - 12 lutego o godz. 19.00.