Pięć lat temu Niemka polskiego pochodzenia Angelique Kerber chciała zakończyć tenisową karierę. W sobotę wywalczyła w Melbourne pierwszy wielkoszlemowy tytuł i - jak piszą niemieccy dziennikarze - ma papiery, by zostać gwiazdą.

Pięć lat temu Niemka polskiego pochodzenia Angelique Kerber chciała zakończyć tenisową karierę. W sobotę wywalczyła w Melbourne pierwszy wielkoszlemowy tytuł i - jak piszą niemieccy dziennikarze - ma papiery, by zostać gwiazdą.
Angelique Kerber /LUKAS COCH /PAP/EPA

W Niemczech do tej pory tenisowymi gwiazdami były Sabine Lisicki czy Andrea Petkovic. Kerber zawsze była w ich cieniu. Tym większe zaskoczenie, gdy w sobotnim finale Australian Open pokonała faworytkę Amerykankę Serenę Williams.

A mało brakowało, by tenisowej królewny nie było - napisała agencja DPA. W 2011 roku, mieszkająca na co dzień w Puszczykowie pod Poznaniem, Kerber przechodziła poważny kryzy. Miała dość sportu, nie chciała dłużej trenować. W większości turniejów odpadała w pierwszej rundzie, nie czerpała z tego radości. Poważnie się zastanawiałam nad tym, po co to robię. Nie chciałam już dłużej się męczyć - przyznała.

Minęło pięć lat, a Kerber znalazła się na szczycie tenisowego królestwa. To jakieś szaleństwo, co wydarzyło się w ostatnich dwóch tygodniach mojego życia"- powiedziała.

Jako druga niemiecka tenisistka, obok swojej wielkiej idolki Steffi Graf, wygrała wielkoszlemowy turniej. To nagroda za ciężką pracę. Zwłaszcza w przygotowaniach do całego sezonu, które odbyła w Puszczykowie, gdy się nie oszczędzała. Dużo schudła, pracowała nad szybkością i dynamiką. Jest niewiele zawodniczek, które w ten sposób porusza się po korcie - chwaliła rywalkę liderka światowego rankingu Williams.

Największa jednak zmiana nastąpiła w Kerber w sferze mentalnej. Bardzo długo uchodziła za zawodniczkę, która w decydujących momentach nie potrafiła trzymać nerwów na wodzy. Jeszcze jesienią w Singapurze w turnieju masters w meczu z Lucie Safarovą musiała wygrać jednego seta, by awansować do półfinału. Mimo że była wyżej notowana, nie udało jej się, a na korcie nie potrafiła ukryć swojej frustracji. To był przełom. Właśnie po tym spotkaniu obiecałam sobie i mojemu sztabowi, że nigdy presja ze mną nie wygra. Postanowiłam z nią skutecznie walczyć - zaznaczyła.

Razem ze swoim trenerem Torbenem Beltzem przed sezonem wyznaczyła sobie bardzo ambitne cele. Gdy na początku stycznia w jednym z wywiadów powiedziała, że nadszedł czas, by wygrać Wielkiego Szlema, wielu nie wierzyło. Tym bardziej, że w 2015 roku nie udało jej się znaleźć w żadnym z czterech nawet w 1/8 finału.

Zmiana była jednak widoczna jeszcze przed Australian Open. Kerber całkowicie zmieniła swoje podejście do mediów. Zrezygnowała z nudnych, wyuczonych zdań, a postawiła na spontaniczne i szczere wypowiedzi. Jej konferencje prasowe należą teraz do jednych z najciekawszych. Bystra, zabawna i uśmiechnięta. Ona ma papiery na gwiazdę - napisano w DPA.

(mal)