Rozstawiona z "czwórką" Agnieszka Radwańska nie miała zbyt wielu zastrzeżeń do swojej gry po porażce w 1/8 finału wielkoszlemowego US Open z 18-letnią Aną Konjuh i podkreślała dobrą dyspozycję rywalki. "Uważam, że nie mogłam zrobić nic więcej" - stwierdziła. Najlepsza polska tenisistka i czwarta rakieta świata po godzinie i 19 minutach walki uległa młodej Chorwatce, sklasyfikowanej na 92. pozycji w rankingu WTA, 4:6, 4:6.

Rozstawiona z "czwórką" Agnieszka Radwańska nie miała zbyt wielu zastrzeżeń do swojej gry po porażce w 1/8 finału wielkoszlemowego US Open z 18-letnią Aną Konjuh i podkreślała dobrą dyspozycję rywalki. "Uważam, że nie mogłam zrobić nic więcej" - stwierdziła. Najlepsza polska tenisistka i czwarta rakieta świata po godzinie i 19 minutach walki uległa młodej Chorwatce, sklasyfikowanej na 92. pozycji w rankingu WTA, 4:6, 4:6.
Chorwatka Ana Konjuh i Agnieszka Radwańska w meczu 1/8 finału US Open /ANDREW GOMBERT /PAP/EPA

Ana grała dziś naprawdę dobrze i świetnie serwowała. Uważam, że nie mogłam zrobić nic więcej. Naprawdę próbowałam - przekonywała Radwańska na pomeczowej konferencji prasowej i komplementowała przeciwniczkę: Starała się stosować urozmaicone zagrania i nie posyłać piłki wciąż w to samo miejsce. Przy takiej sile uderzenia rywalki nie jest łatwo kierować piłkę tam, gdzie by się chciało. Byłam może jednak trochę za wolna.

Podkreślała, że mimo imponującej gry rywalki nie traciła nadziei na odwrócenie losów spotkania. Zawsze można odrobić straty. To jest tenis i wszystko się może zdarzyć. Po pierwszym przełamaniu nie była już jednak blisko kolejnego breaka. Była może jedna lub dwie okazje ku temu. Później słabiej serwowałam i siedzę tutaj jako przegrana - analizowała.

Podczas jej spotkania z dziennikarzami poruszony został temat zasuniętego dachu na korcie centralnym, na którym rywalizowała z Konjuh. Dach zasunięto tuż przed ich pojedynkiem. Wcześniej na tym obiekcie walczyli Brytyjczyk Andy Murray i Bułgar Grigor Dimitrow - przed ostatnim gemem tego meczu zaczęło padać, ale oficjele podjęli decyzję, że nie będzie przerwy na zasunięcie dachu. Później pogoda się poprawiła.

Organizatorzy argumentowali, że zasunięto dach przed naszym spotkaniem na wypadek deszczu. Ale cóż, ryzyko opadów jest zawsze. Nie wiem, czy gdyby tego nie zrobiono, spotkanie wyglądałoby inaczej. Czasem po prostu nie rozumiem decyzji o zasunięciu dachu - stwierdziła Radwańska.

Z decyzji oficjeli cieszyła się natomiast niespełna 19-letnia Chorwatka. Nie było wiatru czy słońca ani niczego innego, co by mnie rozpraszało. Dzięki temu grałam swoje i dałam z siebie wszystko - stwierdziła.

Oceniła, że jej atutem był potężny serwis, i zgodziła się z Polką, że ta nie miała wiele do powiedzenia przy jej udanych zagraniach. Jestem bardzo podekscytowana moim dzisiejszym występem. Moje podanie było naprawdę dobre. Agnieszka nie miała na to odpowiedzi - stwierdziła.

Dla młodej Chorwatki już sam udział w 1/8 finału nowojorskiego turnieju był najlepszym w karierze wynikiem w Wielkim Szlemie.

Dla Radwańskiej z kolei pojedynek był szansą na pierwszy w karierze ćwierćfinał US Open - to bowiem jedyna impreza wielkoszlemowa, w której krakowianka jeszcze nigdy nie dotarła do tej rundy zmagań. Na 1/8 finału zatrzymała się wcześniej czterokrotnie - w latach 2007-08 i 2012-13, a przed rokiem zakończyła udział w turnieju na Flushing Meadows już na trzeciej rundzie.

(edbie)