Bardzo szybko rośnie liczba muzułmanów z Francji, którzy przyłączają się do Państwa Islamskiego w Syrii – alarmują nadsekwańskie media, powołując się na służby specjalne. Te ostatnie twierdzą, że do końca tego roku może ich być ponad 10 tysięcy, co stanowi bezprecedensowe zagrożenie dla bezpieczeństwa francuskiego państwa.

Służby specjalne alarmują, że powrót tych dżihadystów do Francji może spowodować bezprecedensową falę islamskich zamachów terrorystycznych - bez porównania bardziej krwawych, niż styczniowe ataki na redakcję satyrycznego pisma "Charlie Hebdo" i koszerny supermarket w Paryżu. Już w tej chwili w Syrii walczy u boku Państwa Islamskiego prawie półtora tysiąca muzułmanów z Francji. Do Syrii przedostaje się również coraz więcej kobiet.

W wywiadzie dla francuskiej sieci radiowej "France Info" przebywający w Syrii szef największej sieci przerzucającej muzułmanów z Francji do tego kraju podkreślił, że Państwo Islamskie (ISIS) coraz bardziej potrzebuje kobiet, które mają pomagać mężczyznom i przygotowywać dzieci do walki. "Nie możemy zbudować nowego Islamskiego Państwa bez kobiet" - podkreślił Senegalczyk urodzony w Nicei Omar Diaby. Według niego do Syrii wyjeżdża z Francji prawie tyle samo kobiet co mężczyzn.

Nadsekwańskie media alarmują, że w walkach w Syrii uczestniczą coraz młodsze dzieci z muzułmańskich rodzin. Według Radio France Internationale najmłodszy francuski dżihadysta, który został zabity w Syrii, nazywał się Abu Bakr, urodził się w Strasburgu i miał tylko 13 lat.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE:

TURYSTYKA WOJENNA - NOWE ZJAWISKO W EUROPIE

(j.)