Ćwierćfinał z Niemcami w Apeldoorn o godz. 20 ma być pierwszym prawdziwym sprawdzianem formy polskich siatkarzy w mistrzostwach Europy. Mecz będzie miał szczególne znaczenie dla trenera Vitala Heynena, który w latach 2012-16 prowadził poniedziałkowych rywali biało-czerwonych.

Oczywiście, że patrzę na niemiecką kadrę jako na 'mój zespół'. Razem wiele przeżyliśmy - wspaniałe chwile, jak wtedy gdy pięć lat temu wywalczyliśmy brąz mistrzostw świata, czy trudne, gdy nie zakwalifikowaliśmy się do turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro- przyznał Heynen.

W obu tych imprezach Niemcy pod jego wodzą musieli uznać wyższość Polaków. Tych ostatnich Belg poprowadził jak na razie dwukrotnie przeciwko byłym podopiecznym. W meczu towarzyskim pod koniec maja wygrali 3:0, a w dodatkowym secie przegrali 28:30. W poprzednim sezonie zaś trafili na Niemców w fazie interkontynentalnej Ligi Narodów i ulegli im 1:3. Rywale przerwali wtedy zwycięską passę biało-czerwonych, którzy wcześniej wygrali wszystkie pięć spotkań w tych rozgrywkach.

W obecnych ME mistrzowie świata idą na razie jak burza - w sześciu meczach oddali rywalom tylko seta. Pięć ostatnich pojedynków wygrali 3:0, a w 16 partiach nie pozwolili przeciwnikom dotrzeć do granicy 20 punktów. Niemcy, srebrni medaliści poprzedniego czempionatu Starego Kontynentu, z kolei udział w bieżącej edycji zaczęli od dwóch porażek, a łącznie w fazie grupowej przegrali trzy razy. Z lepszej strony pokazali się ostatnio w 1/8 finału, pokonując Holendrów 3:1.

Nie obawiamy się pierwszego poważnego sprawdzianu w tym turnieju. Bardziej jesteśmy zadowoleni, że gramy z kimś silniejszym. Cały czas czekamy na większe wyzwania, bo naprawdę czujemy się dobrze. Chcemy grać z najlepszymi - zadeklarował Maciej Muzaj.

U Niemców jest czterech zawodników znanych z występów w klubach PlusLigi. Rozgrywający Lukas Kampa najpierw spędził dwa sezony w Cerrad Czarnych Radom, a od trzech lat gra w Jastrzębskim Węglu, którego barw broni razem z Christianem Frommem. Inny przyjmujący - Ruben Schott - jest siatkarzem Trefla Gdańsk, a w przeszłości gwiazdą Asseco Resovii Rzeszów był z kolei atakujący Gyorgy Grozer.