W centrum Trypolisu doszło do gwałtownych starć członków rywalizujących ze sobą milicji zbrojnych. Funkcjonariusze strzelali do siebie m.in. z granatników. Podpalili też i splądrowali siedzibę Najwyższego Komitetu ds. Bezpieczeństwa.

W dzisiejszych starciach rannych zostało co najmniej pięć osób. Jeden z pocisków uderzył w szpital. To spowodowało panikę a także wzrost obaw o bezpieczeństwo w Libii rok po obaleniu reżimu Muammara Kadafiego.

Agencja Reutera podaje, że podczas zamieszek podpalono siedzibę Najwyższego Komitetu ds. Bezpieczeństwa - ciała powołanego w zeszłym roku do uregulowania i nadzorowania działań grup zbrojnych w Libii. Członkowie jednej z milicji splądrowali budynek, wdarli się też do okolicznych sklepów.

Walki rozpoczęły się tuż po północy, kiedy członkowie dwóch milicji, zatwierdzonych przez Najwyższy Komitet ds. Bezpieczeństwa, pokłócili się w związku z zatrzymaniem funkcjonariusza jednej z nich.

Później na ulice wyszli cywile, którzy chcieli ochronić swe samochody przed zniszczeniem. Wielu z nich pospieszyło do domów po broń. Dzwoniliśmy na policję wczesnym rankiem, żeby nam pomogła powstrzymać strzelaninę, ale nikt nie przyjechał - powiedział Reuterowi jeden z mieszkańców Trypolisu.