„Nie jestem rozczarowany konkursem, teraz myślimy o tym co przed nami, Jesteśmy zmotywowani” – tak do sobotniego konkursu skoków na normalnej skoczni w Pjongczangu odniósł się Stefan Horngacher, trener polskiej kadry. Przypomnijmy, że w konkursie rozgrywanym w trudnych warunkach, Kamil Stoch zajął 4. miejsce, a Stefan Hula był 5. Polacy nie zdobyli żadnego medalu mimo tego, że po I serii znajdowali się na czele konkursu.

„Nie jestem rozczarowany konkursem, teraz myślimy o tym co przed nami, Jesteśmy zmotywowani” – tak do sobotniego konkursu skoków na normalnej skoczni w Pjongczangu odniósł się Stefan Horngacher, trener polskiej kadry. Przypomnijmy, że w konkursie rozgrywanym w trudnych warunkach, Kamil Stoch zajął 4. miejsce, a Stefan Hula był 5. Polacy nie zdobyli żadnego medalu mimo tego, że po I serii znajdowali się na czele konkursu.
Stefan Horngacher i Adam Małysz podczas niedzielnej konferencji prasowej / Grzegorz Momot /PAP

Austriak ocenił, że warunki, w jakich był rozgrywany konkurs nie były odpowiednie do walki o olimpijskie medale. To był z pewnością konkurs na limicie. Być może nie był całkiem sprawiedliwy. To zawsze złe uczucie, gdy konkurs olimpijski odbywa się w takich warunkach -  mówi Stefan Horngacher. W drugiej serii zabrakło nam szczęścia, teraz skupiamy się na kolejnych zawodach. Wszyscy są maksymalnie zmotywowani - uważa trener polskich skoczków.

Przyznaje, że po drugim skoku Stefana Huli spodziewał się, że lot na odległość 105,5 metra, zapewni mu pozycję na podium. Myślałem, że Stefan ma medal, ale pojawiła się ta dziwna rekompensata za wiatr minus 18 punktów - mówi Horngacher.

Dawida Kubackiego wyjątkowy pech dotknął już w pierwszej serii. Trzeci zawodnik kwalifikacji uzyskał tylko 88 m i zajął 35. miejsce.

To nie jego wina. Oddał naprawdę dobry skok, po prostu nie miał szans w tych warunkach. Był zdecydowanie najbardziej rozczarowany ze wszystkich zawodników - przyznał Horngacher.

Zmagania zakończyły się po północy czasu miejscowego i trudno nie było się zastanawiać nad sensem ich przeprowadzania. W końcówce trybuny świeciły już pustkami, a zmarzniętych kibiców zastąpiły służby sprzątające. Trener na ten temat nie chciał jednak wiele mówić.

Odwoływanie zawodów nie leży w moich kompetencjach. Jedyne co mogę powiedzieć, to że kiedy Simon Ammann pięć razy zdejmowany był z belki, powinna była nastąpić przerwa i spotkanie sędziów. Trenerzy nie rozmawiali między sobą o przerywaniu zawodów. Myślę, że wywieranie presji na sędziów nie byłoby w dobrym guście. To ich odpowiedzialność - zaznaczył.

Między zawodami grają w karty i na gitarze

Trener mówi, jego zawodnicy są w pełni skoncentrowani i teraz skupiają się na kolejnych startach. W wolnym czasie rozmawiamy, gramy na gitarze albo w karty. Teraz mamy też telewizję i oglądamy igrzyska - mówi Horngacher.

W niedzielę zawodnicy mieli wolne. Kolejne dwa dni upłyną im na zajęciach siłowych, a na dużej skoczni pojawią się w środę, na kiedy zaplanowano sesję treningową. Konkurs indywidualny odbędzie się 17 lutego, a drużynowy dwa dni później.

(ag)