Rajdowa załoga braci Szejów zajęła 6. miejsce w rozpoczynającym sezon RSMP Rajdzie Rzeszowskim. Przed Rajdem Śląska Jarosław Szeja ma nadzieję na równie dobry wynik: "O sukcesie w rajdach decyduje naprawdę milion elementów. Ale wierzę, że nasza sumienna praca przyniesie efekty" – mówi pochodzący z Ustronia rajdowiec w rozmowie z Wojtkiem Marczykiem z redakcji sportowej RMF FM.

Wojciech Marczyk: Po Rajdzie Rzeszowskim możesz być w dobrym nastroju. Zajęliście tam szóste miejsce. To na pewno dobrze nastraja przed Rajdem Śląska.

Jarosław Szeja: Byliśmy dobrze przygotowani i to był klucz do sukcesu. Nasz serwis, nasze tempo, to wszystko zagrało. Na rajdzie odpowiednio musi funkcjonować wiele elementów. Cały samochód składający się z tysięcy elementów, kierowca, pilot, opis, mechanicy, ustawienie samochodu. To nam się w Rzeszowie udało.

Ale chyba tempo też było niezwykle ważne. To dziwny, krótki sezon. Nie ma czasu na to, by wczuć się w poszczególne starty. Od początku trzeba jechać szybkim tempem. Odcinki też są krótkie, dynamiczne.

Sezon jest sprinterski. Od pierwszego OS-u nie ma miękkiej gry, nie ma odpuszczania. Każdy zakręt to wyzwanie. Trzeba prawą nogę wyprostować i to do końca. Cieszę się też, że jest spora konkurencja, wyrównany poziom. A taka rywalizacja daje adrenalinę. Przecież to jest esencja tego sportu.

Spodziewałeś się 6. miejsca po pierwszej rundzie RSMP?

Brałbym go w ciemno! Cieszę się, że to tak zadziałało. Teraz szykujemy się do Rajdu Śląska i te przygotowania idą zgodnie z planem. Myślę, że na naszych lokalnych trasach będziemy jeszcze groźniejsi.

To może być twoja przewaga? Powinieneś  znać te odcinki dużo lepiej od konkurencji. Grzegorz Grzyb przyznaje, że na Śląsku jeździł w 2003 roku. Od tego czasu przecież sporo się zmieniło.

Startowałem przed rokiem, ale wcześniej jeździłem w Czechach i tu mnie nie było. Ale oczywiście będę miał dodatkową motywację. Mamy tu sporo wiernych kibiców. To daje dodatkowego kopa, dodatkową energię. To powinno nam pomóc.

Mieszkasz w Ustroniu, a kluczowy dla losów rajdu może być odcinek Jastrzębie. Tam na pewno to wsparcie fanów będzie widoczne.

Mam nadzieję! Jako zespół robi swoją strefę kibica. Chcemy, żeby to było dla nas takie rajdowe święto. Chodzi o naszych sponsorów, wieloletnich partnerów. Rajdy to także wspólne spędzanie czasu na świeżym powietrzu w plenerze. Pozytywny czas. My się ścigamy, ale dla innych osób to ma być przyjemność.

Rajd Śląska w tym roku to siedem odcinków specjalnych. Co twoim zdaniem będzie kluczowe?

Łatwiej byłoby odpowiedzieć na to pytanie po zapoznaniu z trasą. Na razie mogę to analizować tylko na podstawie mapek. Pamiętam oczywiście zeszłoroczne fragmenty. Ale oczywiście Jastrzębie z uwagi na długość odcinka powinno być najważniejsze. Trzymanie tempa od startu do mety, dobór opon, zestrojenie zawieszenia. To wszystko musi zagrać, a jak zagra to będzie też wynik.

Szczęście też gra w rajdach swoją rolę.

Jak mówiłem o wyniku decyduje naprawdę milion elementów. Ale wierzę, że nasza sumienna praca i pomoc lokalnych sponsorów złożą  się na dobry wynik. A przecież w regionie rajdy mają długą tradycję. Rajd Wisły. Przed laty Rajd Polski. Rajd Barbórki Cieszyńskiej. Rady w Tychach. Śląsk żyje motorsportem. Mamy tu duże wsparcie.

Jakiś cel wynikowy stawiasz sobie na Rajd Śląska?

Skupiamy się na tym, żeby dobrze pojechać, uniknąć błędów. Jeśli to się uda wynik będzie dobry. Chcę pokonać odpowiednim tempem poszczególne odcinki. To będzie klucz. Trzeba skupiać się na poszczególnych OS-ach. Nie myśleć o końcowym wyniku przed metą ostatniego odcinka. Samochód mamy dobrze przygotowany. Nie jest to łatwa sprawa, by wszystkie ustawienia przygotować idealnie. Zmiennych jest bardzo dużo, ale mam nadzieję, że trafimy z odpowiednim setupem.