Polskie koszykarki pokonały Białorusinki 68:56 (17:12, 16:13, 13:16, 22:15) w "bańce" w Rydze w swoim przedostatnim meczu eliminacji mistrzostw Europy 2021. To pierwsza wygrana biało-czerwonych w grupie – i przedłuża ich nadzieje na awans do finałów.

Polska - Białoruś 68:56 (17:12, 16:13, 13:16, 22:15)

Polska: Marissa Kastanek 23, Weronika Gajda 15, Julia Adamowicz 11, Agnieszka Kaczmarczyk 7, Weronika Telenga 6, Agnieszka Skobel 2, Kamila Borkowska 2, Zuzanna Sklepowicz 2, Amalia Rembiszewska 0, Agata Dobrowolska 0, Kamila Podgórna 0.

Białoruś: Marija Papowa 13, Tatsiana Lichtarowicz 11, Anastasija Wieramiejenka 8, Wiktorija Hasper 8, Katsiaryna Snicyna 4, Alexandria Bentley 4, Julija Rycikawa 4, Wołha Ziuzkowa 2, Janina Inkina 2, Julija Wasiliewicz 0.

Reprezentacja Białorusi plasuje się obecnie na 11. miejscu w rankingu FIBA i szóstym w Europie, w 2008 i 2016 roku rywalizowała w igrzyskach olimpijskich, a w finałach mistrzostw Europy melduje się nieprzerwanie od 2013 roku.

Wygrywając z Białorusinkami, faworytkami grupy F, Polki sprawiły więc sensację.

Pierwsze punkty w meczu zdobyły Białorusinki, ale odpowiedź biało-czerwonych była natychmiastowa: za trzy punkty trafiła Amerykanka z polskim paszportem Marissa Kastanek. Podopieczne trenera Kovacika zdobywały punkty głównie z dystansu, czując respekt przed mocnymi fizycznie podkoszowymi Białorusi. Równocześnie ambitnie walczyły pod własnym koszem.

Prowadziły 9:7, 12:9 i 14:11.

Trener Kovacik dokonywał wielu zmian, szczególnie pod koszem, by utrzymać intensywność gry. I to przynosiło efekty, bo zmienniczki spisywały się równie dobrze jak ich pierwszopiątkowe koleżanki.

Odważne akcje Zuzanny Sklepowicz i środkowej Weroniki Telengi dały Polsce prowadzenie 25:16 w połowie drugiej kwarty, a tę przewagę Polki powiększyły jeszcze pod koniec tej części gry: po rzucie Julii Adamowicz za trzy punkty wygrywały w 18. minucie 33:22, a po 20 minutach 33:25.

Białorusinki, prowadzone przez byłą koszykarkę, znaną z polskich parkietów Natalię Trafimawą, nie potrafiły znaleźć sposobu na ruchliwe i walczące z zaangażowaniem Polki. Równocześnie notowały słabą skuteczność w rzutach za trzy punkty - do przerwy trafiły tylko raz w ośmiu próbach - i przegrywały walkę pod tablicami.

Ostatecznie to właśnie walka pod koszami okazała się kluczowym elementem sukcesu biało-czerwonych. Z silniejszymi rywalkami znakomicie radziła sobie Telenga, która zanotowała 11 zbiórek.

W trzeciej kwarcie Białorusinki zmniejszyły straty, wykorzystując słabsze fragmenty gry Polek: po punktach Tatsiany Lichtarowicz, na 64 sekundy przed końcem kwarty przegrywały już tylko 41:44. Wtedy jednak trener Kovacik wziął czas, po którym biało-czerwone zdobyły punkty.

Po 30 minutach reprezentacja Polski prowadziła 46:41.

W ostatniej części gry Białorusinki rzuciły na szalę wszystkie swoje siły - i w 32. minucie miały już tylko punkt mniej od Polek (45:46).

W krytycznym momencie za trzy trafiła jednak ponownie Adamowicz.

Od tej pory biało-czerwone kontrolowały już przebieg rywalizacji. Walczyły z poświęceniem w defensywie, zmuszając rywalki do popełniania błędów, i wykorzystywały każdą akcję, by grać z kontry.

W połowie kwarty prowadziły już 56:47, a w kolejnych akcjach powiększyły jeszcze przewagę.

Weronika Gajda popisała się piękną asystą do najskuteczniejszej Kastanek, ale i sama zdobywała punkty po odważnych wejściach pod kosz. Dobre zmiany dawały pod koszem Kamila Borkowska i Agnieszka Kaczmarczyk.

Po rzucie Gajdy na 65 sekund przed końcem czwartej kwarty piłka zatańczyła na obręczy, ale wpadła do kosza i na tablicy w hali w Rydze pojawił się wynik 66:52. Było to najwyższe prowadzenie Polek w tym meczu.

W końcówce zrezygnowane Białorusinki nie trafiały rzutów nawet z łatwych pozycji, a biało-czerwone grały spokojnie i mądrze. Wygrały 68:56.

Kastanek potwierdziła, że jest liderką reprezentacji, zdobyła 23 punkty. Gajda miała 15 punktów i sześć asyst, a Telenga: 11 zbiórek i sześć punktów.

Po raz drugi Polska zmierzy się w Rydze z Białorusią w sobotę: środowe spotkanie było bowiem zaległym meczem z listopadowej "bańki" w Stambule. Wówczas do pojedynku nie doszło, gdyż w ekipie Trafimawej stwierdzono kilkanaście przypadków koronawirusa, w tym osiem u zawodniczek. Polska wnioskowała o walkower, ale FIBA takiej decyzji nie podjęła.