Iga Świątek przegrała z Jekateriną Aleksandrową 4:6, 2:6 w meczu trzeciej rundy turnieju WTA w Melbourne. Mecz trwał godzinę 19 minut. W poniedziałek Polka zaczyna występ w Australian Open.

Rosjanka to bardzo solidna zawodniczka. W karierze pokonała triumfatorki turniejów wielkoszlemowych: Simonę Halep, Gabrine Muguruzę, Caroline Wozniacki. W ubiegłym roku sięgnęła po zwycięstwo w turnieju WTA w Shenzen, ma też na koncie wygrane w turniejach niższej rangi w Limoges. Jest sklasyfikowana na 33. miejscu w rankingu najlepszych tenisistek na świecie. W drugiej rundzie Gippsland Trophy pokonała w trzech setach Słowaczkę Annę Schmiedlową. W pierwszy secie postawiła się też Polce. Opanowana, spokojna, grała bardzo mocno. Miała pięć asów serwisowych, choć - trzeba dodać - także pięć podwójnych błędów, z czego aż dwa w ostatnim gemie, gdy była już tak bardzo blisko wygranej seta.

Iga Świątek popełniała dużo niewymuszonych błędów, zdecydowanie za dużo. Nie była tak pewna swoich uderzeń jak w Paryżu podczas Roland Garrosa, czy w drugiej części wtorkowego meczu w Melbourne z Kają Juvan.

Już pierwszy gem pokazał, że to nie będzie spacerek dla obu zawodniczek - trwał pięć minut. Wygrała go Aleksandrowa. Zwrot sytuacji w meczu nastąpił w piątym gemie. Rosjanka przełamała serwis Świątek, nie tracąc żadnego punktu. Odpowiedź Polki była natychmiastowa, odrobiła straty, doprowadzając do remisu 3:3. W kolejnym gemie Aleksandrowa ponownie okazała się lepsza i wypracowała sobie przewagę w secie. Nie oddała jej do końca, choć w końcówce zachowywała się nerwowo. Potrzebowała pięciu piłek setowych, by skończyć tę część meczu.

W kolejnym secie Polka od razu przegrała własne podanie. Zachowywała się spokojnie, ale zaczęła nerwowo spoglądać w stronę boksu, gdzie siedział jej sztab trenerski. Zadawała pytania, dyskutowała. Chciała znaleźć rozwiązanie trudnej sytuacji w meczu.

Aleksandrowa wygrała drugiego gema i objęła prowadzenie 2:0. Grała na swoim przyzwoitym poziomie. Świątek nawiązała kontakt z rywalką. Pilnowała swojego serwisu. Wygrała dwa kolejne "swoje" gemy. Było 1:2, 2:3.

Rosjanka była oazą spokoju przy własnym podaniu. Grała coraz lepiej. Zwietrzyła szansę na zwycięstwo. Siódmego gema serwisowego Światek przegrała do 0. Zrobiło się 2:5. Rosjanka miała już przewagę dwóch przełamań, ale też widać była, że jest dziś mocniejsza psychicznie i tenisowo. Ostatniego gema wygrała łatwo. Potrzebowała tylko jednego meczbola, żeby wygrać ze zwyciężczynią Roland Garrosa.

Iga Świątek przegrała pierwszy mecz (łącznie z wygraną z Kają Juvan we wtorek miała passę ośmiu kolejnych zwycięstw) od października ubiegłego roku i genialnie zagranego turnieju Rolanda Garrosa. Kiedyś to musiało nastąpić. Przed młodą Polką poważniejszy sprawdzian i większe wyzwanie. W poniedziałek zaczyna się Australian Open.