Na razie nie potwierdziły się doniesienia, jakoby katastrofę kolejową pod Szczekocinami przeżyli dwaj maszyniści. Prokuratura informowała początkowo, że jeden maszynista trafił do szpitala, a drugi nie odniósł poważniejszych obrażeń. Teraz śledczy nie chcą tych informacji potwierdzić.

Wiadomo, że przesłuchane zostały osoby, które mogły znajdować się w obu lokomotywach w chwili katastrofy. Prokurator Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie - dopytywany, czy byli to maszyniści - odpowiada ostrożnie: Nie mogę ujawnić, kogo przesłuchaliśmy, ani jakie są wyniki tych czynności. Prokuratorzy obecnie pracują także w innych miejscach, gdzie zabezpieczają dokumenty związane z ruchem pociągów na tej trasie. A to oznacza, że przesłuchiwane były także osoby odpowiadające za bezpieczeństwo na tym odcinku.

Wcześniej prokurator Ozimek informował, że dwaj maszyniści przeżyli katastrofę - według jego słów, jeden z nich znajdował się w szpitalu, drugi nie odniósł poważniejszych obrażeń. Prokurator nie precyzował, czy chodzi o maszynistów z obu pociągów. Poinformował natomiast, że obaj maszyniści zostali przebadani na obecność alkoholu we krwi.

W katastrofie w pobliżu Szczekocin koło Zawiercia zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wschodnia - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał skład Przemyśl-Warszawa. Zginęło co najmniej 16 osób, a 57 zostało rannych. Stan ponad 30 poszkodowanych określany jest jako poważny.

Dyżurni ruchu byli trzeźwi

Na razie nie są znane przyczyny tragedii. Wiadomo, że dyżurni, którzy kierowali ruchem w momencie katastrofy, byli trzeźwi.

Prezydent Bronisław Komorowski, który przyjechał na miejsce katastrofy, zapowiedział, że po zakończeniu akcji ratowniczej podejmie decyzję o żałobie narodowej. Skala zjawiska jest na tyle duża, że powinna to być żałoba ogólnopolska. Katastrofa wydarzyła się na styku trzech województw. W katastrofie ofiarami są mieszkańcy różnych rejonów Polski, a także obywatele innych krajów - mówił.

Decyzja w sprawie długości żałoby narodowej zapadnie, gdy znany będzie ostateczny bilans katastrofy.