Na razie nie potwierdziły się doniesienia, jakoby katastrofę kolejową pod Szczekocinami przeżyli dwaj maszyniści. Prokuratura informowała początkowo, że jeden maszynista trafił do szpitala, a drugi nie odniósł poważniejszych obrażeń. Teraz śledczy nie chcą tych informacji potwierdzić.
Zobacz również:
Wcześniej prokurator Ozimek informował, że dwaj maszyniści przeżyli katastrofę - według jego słów, jeden z nich znajdował się w szpitalu, drugi nie odniósł poważniejszych obrażeń. Prokurator nie precyzował, czy chodzi o maszynistów z obu pociągów. Poinformował natomiast, że obaj maszyniści zostali przebadani na obecność alkoholu we krwi.
W katastrofie w pobliżu Szczekocin koło Zawiercia zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wschodnia - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał skład Przemyśl-Warszawa. Zginęło co najmniej 16 osób, a 57 zostało rannych. Stan ponad 30 poszkodowanych określany jest jako poważny.
Dyżurni ruchu byli trzeźwi
Na razie nie są znane przyczyny tragedii. Wiadomo, że dyżurni, którzy kierowali ruchem w momencie katastrofy, byli trzeźwi.
Prezydent Bronisław Komorowski, który przyjechał na miejsce katastrofy, zapowiedział, że po zakończeniu akcji ratowniczej podejmie decyzję o żałobie narodowej. Skala zjawiska jest na tyle duża, że powinna to być żałoba ogólnopolska. Katastrofa wydarzyła się na styku trzech województw. W katastrofie ofiarami są mieszkańcy różnych rejonów Polski, a także obywatele innych krajów - mówił.
Decyzja w sprawie długości żałoby narodowej zapadnie, gdy znany będzie ostateczny bilans katastrofy.