Gospodarz tegorocznych Oscarów Jimmy Kimmel nawiązał do ubiegłorocznego skandalu z udziałem Willa Smitha. "Pięciu irlandzkich aktorów jest dziś nominowanych, co oznacza, że szanse na walkę na scenie rosną" - mówił.

Najgłośniejszym momentem rozdania Oscarów w ubiegłym roku było bez wątpienia starcie Willa Smitha z Chrisem Rockiem. Smith zareagował na niestosowny jego zdaniem żart z jego żony, która cierpi na łysienie plackowate. Wszedł na scenę i uderzył Rocka w twarz. Do incydentu doszło w czasie ogłaszania decyzji o Oscarze w kategorii "najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny".

Ojej, ojej, Will Smith właśnie wymierzył mi klapsa - zareagował Rock. Wtedy Smith krzyknął: Przestań, k***a, mówić o mojej żonie! W niektórych przekazach, nadawanych z opóźnieniem, słowa te zostały wycięte.

"Akademia ma zespół kryzysowy"

W tym roku do tej sytuacji nawiązał komik Jimmy Kimmel. Pięciu irlandzkich aktorów jest dziś nominowanych, co oznacza, że szanse na walkę na scenie rosną - mówił podczas swojego monologu gospodarz dzisiejszej gali.

Jeśli ktokolwiek w tym teatrze popełni akt przemocy, otrzyma Oscara dla najlepszego aktora i będzie mógł wygłosić 19-minutową przemowę - żartował.

Mówił także, że "Akademia ma zespół kryzysowy". Jeśli podczas pokazu wydarzy się coś nieprzewidywalnego lub gwałtownego, usiądź i nie rób absolutnie nic. Możesz nawet przytulić napastnika - kontynuował.

Will Smith nie został wyprowadzony z gali po skandalu. Niedługo po zdarzeniu odebrał Oscara za główną rolę męską w filmie "King Richard: Zwycięska rodzina". Przeprosił zgromadzonych i Akademię, ale wobec Chrisa Rocka - skruchy nie wyraził.