W środę Rafał Sonik odrobił znaczną część strat do Ignacio Casale, wygrywając drugi etap rywalizacji w Atacama Rally. Ze względu na wyjątkową, "kwietną anomalię" można śmiało powiedzieć, że tym razem jazda dała zawodnikom sporo przyjemności.

W Chile powoli końca dobiega zima i czas niskich temperatur. Mimo to zjawisko, którego świadkiem byli uczestnicy Atacama Rally na drugim etapie zmagań wprowadziło w zdumienie nawet organizatorów. Spory fragment trasy pokryły kwiaty, które dzięki wyjątkowym warunkom atmosferycznym przykryły gęstym kobiercem dna pustynnych dolin.

To było coś zupełnie niezwykłego. Cała pustynia w kwiatach. Organizatorzy zapowiadali, że możemy na nie trafić, ale chyba nikt nie spodziewał się, że tak to będzie wyglądać. Jeden z najpiękniejszych widoków, jakie widziałem w życiu i aż żałowałem, że nie mam ze sobą aparatu - mówił z uśmiechem Rafał Sonik.

W tej nadzwyczajnej scenerii, krakowianin nie zapomniał o utrzymywaniu odpowiedniego tempa. Dzięki temu wygrał odcinek specjalny, odrabiając dwie z niespełna czterech minut, jakie po pierwszym dniu tracił do Ignacio Casale.

Pokonaliśmy dziś porządny, rajdowy oes. Wymagający, techniczny, poprowadzony na odpowiednim dystansie, męczący, ale satysfakcjonujący. Takie dni jak ten są solą rajdów cross-country - komentował zadowolony lider Pucharu Świata, który przez zdecydowaną większość odcinka jechał samotnie. Momentami widziałem daleko przede mną kurz Casale, który wystartował sześć minut wcześniej. Przy wyjazdach z rozległych dolin za sobą widziałem na horyzoncie Almeidę. Poza tymi momentami byłem całkowicie sam i po prostu trzymałem swoje tempo. Niestety jest tu spory bałagan związany z roadbookami i oznaczeniami trasy. Z tego powodu jeszcze dziś mogę dostać karę za zbyt szybką jazdę w strefie ograniczenia prędkości. Czekam na decyzję sędziów - dodał jadący w barwach RMF FM quadowiec.

W czwartek zawodnicy miną półmetek rajdu i dojadą do miejscowości Atakama w samym sercu pustyni. Czeka ich 236 km odcinka specjalnego.