"Warto, by polska opinia publiczna zrozumiała, że Smoleńska nie można traktować jako osobnego, wyizolowanego zdarzenia" – mówi na łamach tygodnika „wSieci” Jürgen Roth - niemiecki dziennikarz śledczy. "Trzeba patrzeć na tę katastrofę jako część polityki kłamstw Putina" - podkreśla autor właśnie wydanej książki „Smoleńsk 2010. Spisek, który zmienił świat” w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi.

W rozmowie z "wSieci" niemiecki dziennikarz mówi o swoich ostatnich ustaleniach dotyczących katastrofy smoleńskiej, zawartych w książce "Smoleńsk 2010. Spisek, który zmienił świat". Powołuje się przy tym na treść raportu niemieckiego wywiadu BND, z którego wynika, że przyczyną katastrofy mógł być zamach.

Dokument BND wskazuje, że zlecenie miał otrzymać generał FSB Jurij Desinow. Z kolei on miał nawiązać kontakt ze stacjonującą w Połtawie na Ukrainie grupą operacyjną Dmytra Stelanowego. W relacji źródła BND czytamy: "Stelanowy oraz cała jego grupa operacyjna, w której skład wchodzi 15 etatowych funkcjonariuszy FSB, posługują się oficjalnie na terenie Ukrainy dokumentami SBU. Pozostają tam jako siły wsparcia dla działań SBU. W rzeczywistości jednak wszyscy są funkcjonariuszami 3. Wydziału FSB, Służby Naukowo-Techniczne". Wykonawcami byli więc współpracownicy FSB. Tak twierdzi źródło BND. Sprawdziłem dostępne materiały dotyczące Desinowa. Jest też odpowiedni materiał fotograficzny - tłumaczy Roth.

Autor książki mówi także o roli i działaniach Putina oraz jego o wpływie na współczesny układ sił. Putin jest bezwzględny w kontaktach ze społeczeństwami demokratycznymi. Skutecznie infiltruje zachodnioeuropejskie społeczeństwa, ma na tym polu spore sukcesy. A pamiętajmy, że mówimy tak naprawdę o mafii. Taka jest rzeczywistość. [...] Oczywiście, że Kreml mógł to zrobić [mieć wpływ na wydarzenia z 10.04.2010 r.]. Widzieliśmy w ostatnich latach, do czego są zdolni. Pamiętamy zestrzelenie MH-17, wiemy o bombardowaniach ludności cywilnej w Aleppo, o zamordowaniu Litwinienki dużą dawką niezwykle rzadkiego i drogiego izotopu polonu 210, czyli środkiem, który zdobyć może tylko państwo. Dziś, po tym wszystkim, jeśli ktoś wierzy w deklaracje i słowa Putina, to już nie można mu pomóc. Taki człowiek jest stracony - ocenia niemiecki dziennikarz.

Jürgen Roth zauważa również: Moim zdaniem prawdziwe niebezpieczeństwo wiąże się z rosyjskimi próbami wywierania wpływu na zachodnie społeczeństwa poprzez wspieranie prawicowych populistów. Mam tu na myśli francuski Front Narodowy, niemiecką AfD, ale także Miloša Zemana w Czechach i Wiktora Orbána na Węgrzech. To jest zagrożenie, którego w Polsce się nie docenia.

Cała rozmowa z Jürgenem Rothem w najnowszym numerze tygodnika "wSieci". Już 28 listopada, także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

 (mn)