Odnaleziono już szczątki wszystkich 96 ofiar katastrofy 10 kwietnia - poinformowali polscy prokuratorzy współpracujący z Rosjanami w śledztwie w sprawie wypadku prezydenckiego Tupolewa pod Smoleńskiem. Jak podkreślili, ustalenie przyczyn katastrofy samolotu i podanie ich do publicznej wiadomości nie nastąpi szybko Może to zająć nawet pół roku.

Rosyjscy i polscy śledczy odnaleźli na miejscu katastrofy pod Smoleńskiem ciała wszystkich ofiar. Cały czas nie ustalono tożsamości 21 osób.

Ciała w wyniku katastrofy ulegają daleko idącemu zniekształceniu. (…) Ich stan niekiedy nie pozwala na jednoznaczne stwierdzenie do kogo należy dane ciało. Temu będzie służyć identyfikacja DNA - tłumaczył prokurator Ireneusz Szeląg.

Wyjaśnienie przyczyn katastrofy nie nastąpi szybko

Podczas konferencji prokurator generalny Andrzej Seremet przypomniał, że "gospodarzem" śledztwa jest rosyjska prokuratura i to w jej dyspozycji są wszelkie dowody rzeczowe. Rosjanie przyjęli nas z otwartością i życzliwością - podkreślił prokurator Seremet.

Według niego rosyjscy śledczy będą stopniowo przekazywać polskim prokuratorom materiały ze śledztwa. Jego zdaniem wyjaśnienie przyczyn katastrofy będzie wymagać żmudnej, wytrwałej i skomplikowanej pracy. Śledczy z Polski wystąpią też z wnioskiem o przekazanie wstępnych zapisów z rejestratorów dźwiękowych samolotu. Jak dodał, polska prokuratura zabezpieczyła dokumentacje dotyczącą Tupolewa i jego startu z lotniska Okęcie.

Bez zgody Rosjan nie możemy upubliczniać dowodów

Mimo że braliśmy udział w czynnościach procesowych w Smoleńsku, to stanowią one dowody w postępowaniu karnym prowadzonym przez stronę rosyjską i bez jej zgody nie możemy upubliczniać treści dowodów - powiedział płk Ireneusz Szeląg.

Dodał, że w toku prowadzonych czynności strona rosyjska udostępniła polskim prokuratorom materiały sprawy, umożliwiła udział w przesłuchaniu świadków - personelu odpowiedzialnego za kierowanie lotami oraz naocznego świadka katastrofy. Co więcej umożliwiono nam zadawanie konkretnych pytań - zaznaczył Szeląg.

Wojskowy prokurator okręgowy poinformował też, że ze strony polskiej w Smoleńsku pracowało łącznie czterech prokuratorów wojskowych, pięciu funkcjonariuszy Żandarmerii Wojskowej i trzech funkcjonariuszy ABW.

Wiceszef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ryszard Filipowicz dodał, że w ramach śledztwa w Polsce przesłuchano dotychczas blisko 50 osób, w tym lotników z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, członków załóg samolotów, które wcześniej lądowały w Smoleńsku, oraz oficerów BOR.

Sprawdzane są różne wersje przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem

Na obecnym etapie brane są pod uwagę wszystkie założone wersje przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem: żadna z nich nie jest ani dominująca, ani też żadna nie jest odrzucana - podał płk Zbigniew Drozdowski z komisji badania wypadków lotniczych MON.

Jak poinformowano na konferencji prasowej w ciągu kilku dni ma się skończyć trwająca w Polsce analiza polskiego rejestratora lotu Tu-154M, tzw. trzeciej czarnej skrzynki. Prokuratorzy poinformowali także, że wrak samolotu i czarne skrzynki zostaną przesłane do Polski. W Smoleńsku dowody zabezpieczała i zbierała ta sama ekipa śledczych, co na miejscu zamachów w moskiewskim metrze i Biesłanie. To bardzo doświadczona grupa - powiedział przedstawiciel Prokuratury Wojskowej.

Prowadząca śledztwo Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie w ramach swego śledztwa przesłuchała już m.in. załogę samolotu Jak-40, który 10 kwietnia lądował w Smoleńsku krótko przed katastrofą prezydenckiego samolotu.

Wyjaśnianiem tragedii zajmują się prokuratury obu państw. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi własne śledztwo w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem, w której 10 kwietnia zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński z żoną. Prokuratura ta wystąpiła już do Rosji o "wszystkie istotne dowody" zabezpieczone przez stronę rosyjską - poinformował Seremet.