Tuż przed godziną 15.00 ostatni chętni mogli oddać hołd Lechowi i Marii Kaczyńskim w Sali Kolumnowej Pałacu Prezydenckiego. Trumny były wystawione na widok publiczny od wtorku. Według szacunków Kancelarii Prezydenta hołd prezydenckiej parze mogło oddać prawie 200 tys. osób.

W kolejce do Pałacu Prezydenckiego po godzinie 15 nadal stało kilka tysięcy osób.Większości z nich nie udało się już wejść do Sali Kolumnowej, gdzie złożone były trumny pary prezydenckiej. Do końca nie tracili jednak nadziei.

Stoimy w tej olbrzymiej kolejce, aby uczcić w ten sposób tragicznie zmarłego prezydenta wraz z małżonką. To taki nasz gest podziękowania panu prezydentowi za to, co zrobił dla naszego kraju - mówił Jacek Zdunek z Płocka, który stal prawie na końcu kolejki.

Wśród oczekujących w kolejce byli także Czeczeni, którzy trzymali czeczeńskie flagi z czarną wstęgą. Mieszkamy w Polsce i czujemy się związani z tym krajem, dlatego tu jesteśmy. Tak jak wszyscy Polacy, tak i my jesteśmy w żałobie - tłumaczył mieszkający od 4 lat w Warszawie Ahmed.

Pierwsi weszli do Pałacu we wtorek ok. godz. 14. Pałac był otwarty dzień i noc z krótkimi przerwami technicznymi. Przez cały czas kolejka przed Pałacem Prezydenckim nie malała. Bywały dni kiedy czas oczekiwania na wejście wynosił nawet kilkanaście godzin. Pałac Prezydencki zamknięto w sobotę o godz. 15.00.

Oddający hołd przechodzili po czerwonym chodniku, wzdłuż Sali Kolumnowej, odgrodzeni od katafalków, na których spoczywały trumny Lecha i Marii Kaczyńskich, palikami pomiędzy którymi rozpięto czerwony sznur. Niektórzy klękali, by krótko się pomodlić, składali kwiaty. Gdy jednak zbliżała się sobota, a kolejka przed Pałacem nie malała, Kancelaria Prezydenta zwróciła się do oczekujących z prośbą, by nie zatrzymywali się przy trumnach.

Trumny zostały wystawione na widok publicznych we wtorek - tego samego dnia, którego do Polski zostało sprowadzone ciało Marii Kaczyńskiej. Ciało prezydenta sprowadzono od Warszawy już w niedzielę - dzień po katastrofie samolotowej pod Smoleńskiem - i złożono w kaplicy Pałacu Prezydenckiego.

We wtorek, po przeniesieniu do Sali Kolumnowej, trumny ustawiono na katafalkach. Trumna prezydenta została przykryta Proporcem Prezydenta RP - identycznym z przedwojenną Chorągwią Rzeczypospolitej, którą okryto trumnę marszałka Józefa Piłsudskiego. Była to czerwona tkanina z wizerunkiem orła białego w obramowaniu wężyka generalskiego. Trumna Marii Kaczyńskiej została okryta biało-czerwoną flagą. Wartę przy trumnach pełnili żołnierze.

Warty honorowe zaciągnęli m.in. premier Donalda Tusk i ministrowie jego rządu, pracownicy Kancelarii Prezydenta i Biura Bezpieczeństwa Narodowego, posłowie i senatorowie, członkowie rządu Jerzego Buzka, w którym Lech Kaczyński był ministrem sprawiedliwości, przedstawiciele Rodzin Katyńskich, Muzeum Powstania Warszawskiego, NSZZ "Solidarność, NIK, NBP, IPN, adwokatury, twórców kultury, kombatantów i harcerzy.

Przed Pałacem Prezydenckim nadal stoją tłumy

Choć zamknięto wejście Pałacu, tłum przed nim nie maleje. Wiele osób ma flagi z kirem. Nadal przed Pałacem składane są kwiaty i zapalane kolejne znicze. Po tym jak żołnierze wpuścili do Pałacu ostatnią grupę osób chcących oddać hołd Lechowi i Marii Kaczyńskim i zamknęli bramki, wśród pozostałych przed Pałacem słychać było prośby: jeszcze nie, jeszcze ja, proszę zaczekać.

Niestety nie udało się, ale dalej będziemy trwać. Stałam trzy godziny, ale cóż to jest - mówiła Małgorzata Bieniewska, której nie udało się wejść do Pałacu.

Bardzo prosiłam, bo mam orzeczenie o niepełnosprawności, ale nie dało rady. Nie udało się, nie dostałam się. Szkoda, żałuję bardzo - opowiadała Henryka Walczak, która stała w kolejce do wejścia od godz. 11. Mimo wszystko, warto było tu przyjść - dodała.

Tadeusz z Warszawy, któremu niewiele zabrakło, by mógł oddać hołd parze prezydenckiej, bo wyprzedziło go tylko kilka osób, mówił, że liczy na to, iż będzie mógł oddać hołd Lechowi i Marii Kaczyńskim podczas czuwania modlitewnego w warszawskiej Archikatedrze św. Jana. Katedra, gdzie wczesnym wieczorem przewiezione zostaną trumny, ma być otwarta przez całą noc.

Tymczasem Beata Klada nie kryła zadowolenia, że jako jednej z ostatnich udało jej się wejść do Pałacu i pokłonić parze prezydenckiej. Jestem bardzo szczęśliwa. Miałam nadzieję do samego końca, że wejdę. Udało się, chociaż kilkakrotnie mówiono mi, żeby zrezygnować, bo nie ma szans - powiedziała.