Prokuratorzy będą mogli wreszcie zakończyć prace nad odczytywaniem zapisu rozmów w kokpicie Jaka-40, który lądował w Smoleńsku przed katastrofą prezydenckiego tupolewa. Rosjanie nadesłali oczekiwane przez biegłych dokumenty, które pozwolą im wydać opinię na ten temat.

Dane, które trafiły dziś do Polski, to informacje o częstotliwości prądu w rosyjskiej sieci z czasu, gdy kopiowano w Moskwie nagrania z rosyjskiej wieży kontroli lotów. Śledczy potrzebują ich do potwierdzenia autentyczności kopii, pozwalają one stwierdzić, czy ktoś ingerował w zapis.

Już miesiąc temu płk Rzepa wyjaśniał, że aby móc precyzyjnie określić czas wypowiedzi zapisanych na rejestratorze samolotu Jak-40 (który wylądował na smoleńskim lotnisku przed katastrofą Tu-154M), konieczne jest uprzednie odtworzenie wypowiedzi z wieży lotniska w Smoleńsku. Niemożność ukończenia opinii dotyczącej nagrań z wieży lotniska Siewiernyj wynika z braku danych, m.in. o częstotliwości prądu w sieci elektro-energetycznej Federacji Rosyjskiej z czasu dokonywania kopii tego nagrania, o które to dane prokuratura zwróciła się do strony rosyjskiej we wnioskach z sierpnia 2010 r. oraz z października 2011 r. - informowała NPW.

Teraz wypowiedzi kontrolerów zostaną odtworzone, co pozwoli także sporządzić kompletny stenogram rozmów zarejestrowanych w kokpicie Jaka-40. To bardzo ważne dla śledztwa, bo - jak zeznał technik pokładowy tej maszyny - Rosjanie, sprowadzając polskie samoloty, wydawali im komendy zejścia poniżej dopuszczalnego pułapu.

(bs)