Jeszcze w tym miesiącu zwrócimy się do prokuratury o ekshumację ojca - mówi Małgorzata Wassermann w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Grzybem. Dodaje, że pół roku po katastrofie wciąż nie wiarygodnych informacji o okolicznościach śmierci Zbigniewa Wassermanna. Według rodzin ofiar, po katastrofie nie pozwolono na otwarcie trumien. Do dziś z Rosji nie nadeszły protokoły sekcji zwłok

Maciej Grzyb: Spotykamy się w Krakowie. Nie ma pani w Smoleńsku, nie ma też w Warszawie. Dlaczego?

Małgorzata Wassermann: Ani ja, ani moja rodzina, nie chcieliśmy jechać do Smoleńska. Uważamy, że nie jesteśmy na to jeszcze gotowi, na zmierzenie się z tym miejscem. Nie czujemy takiej potrzeby. Chcemy być dzisiaj razem na grobie ojca, mszy za niego, i taką podjęliśmy decyzję.

Maciej Grzyb: Ale do Smoleńska kiedyś na pewno pojedziecie?

Małgorzata Wassermann: Ja nie bardzo wiem, co ja bym tam miała robić i czego bym tam miała szukać. Tutaj mamy 50 metrów od domu grób taty. Odwiedzamy go bardzo często. Wydaje mi się, że odwiedziny w tamtym miejscu nie pomogą w żaden sposób.

Maciej Grzyb: Czy pani już coś więcej wie o tej katastrofie, czy nadal to są sprzeczne informacje, informacje, które pojawiają się w prasie, z przecieków. Może pani zaczęła sama zaczęła swoje własne prywatne śledztwo w tej sprawie?

Małgorzata Wassermann: Prywatne śledztwo to może złe słowo. Oczywiście, że my - ale nie tylko ja, bo wiem, że też inni członkowie rodzin zbierają absolutnie wszystkie materiały, do jakich mają dostęp. I rzeczywiście, przecież ja się cały czas tym interesuję i czytam wszelkie materiały, które są, rozmawiam z osobami, które mają wiedzę fachową. Bo trzeba pamiętać, że do tego śledztwa trzeba mieć bardzo dużą wiedzę fachową z wielu dziedzin. Robimy, co możemy.

Maciej Grzyb: Bardziej pani wierzy rządowi, komisji Macierewicza, doniesieniom prasowym, czy może informacjom, do których pani sama dociera?

Małgorzata Wassermann: To w ogóle nie jest kwestia wiary. My cały czas zadajemy sobie pytanie, czy my wierzymy np. Rosjanom, czy wierzymy stronie rosyjskiej. Ale w przypadku postępowania karnego w ogóle nie opieramy się na żadnej wiedzy. Jeżeli wchodzi w grę postępowanie, opieramy się na faktach i na dowodach. W związku z powyższym, to nie ma najmniejszego znaczenia, kto komu ufa. Albo jest dowód i można z niego wyciągać wnioski, albo go nie ma, jest utracony, i wtedy można tylko ubolewać, że tak się stało.

Maciej Grzyb: Pół roku po tej katastrofie jesteśmy bliżej, czy ciągle daleko od rozwiązania tej zagadki?

Małgorzata Wassermann: Jesteśmy bardzo daleko. W zasadzie z każdym miesiącem jest więcej pytań niż odpowiedzi. Całościowo patrząc na to dzisiaj można powiedzieć, że w wielu częściach to, co zostało zgromadzone - mówiąc kolokwialnie - nie trzyma się kupy.

Maciej Grzyb: Będzie wniosek o ekshumację?

Małgorzata Wassermann: Będzie wniosek o ekshumację. Ja w ogóle jestem zdziwiona, że prokuratura takiego dowodu nie przeprowadza sama z urzędu. Ja rozmawiałam po raz kolejny z pozostałymi wieloma rodzinami, też chcą tej ekshumacji. Myślę, że spróbujemy zawiesić taki wspólny wniosek na naszym forum i aby każdy mógł sobie go ściągnąć i podłożyć pod to swoje dane.

Maciej Grzyb: Czyli to będzie taki jeden gotowy już wniosek o przeprowadzenie ekshumacji?

Małgorzata Wassermann: Nie, nie. To będzie wniosek, kiedy w zasadzie okoliczności i tezy dowodowe są takie same. Więc będzie można tylko zmienić dane na dane swojego bliskiego.

Maciej Grzyb: Pani jest przekonana, że ekshumacja to dobra metoda, aby dojść do prawdy?

Małgorzata Wassermann: Pojawiają się głosy, które mówią o tym, że kilka osób tę katastrofę przeżyło. Oczywiście tutaj informacje są rozbieżne. Dzisiaj się mówi o tym, że może np. kilka minut po katastrofie jeszcze kilka osób żyło, ale były obrażenia tak głębokie, że nie było możliwym udzielenie pomocy. Ja myślę, że sekcja zwłok jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, o której godzinie i z jakich przyczyn ci ludzie zginęli. To co my mamy i do czego mamy dzisiaj dostęp ja odbieram jednak jako złamanie prawa. Dlatego, że nasi bliscy są pochowani bez wiadomej przyczyny zgonu.

Maciej Grzyb: Kiedy będzie taki wniosek w stosunku do pani taty?

Małgorzata Wassermann: Myślę, że w październiku będzie złożony.

Maciej Grzyb: Umawiając się ze mną, powiedziała pani: "Będę w domu rodziców".

Małgorzata Wassermann: Ja wierzę w to, że on jest obok nas. Powiedziałabym nawet, że przy każdej ważniejszej, trudniejszej decyzji próbuję z nim w myślach się kontaktować. To mi ułatwia podjęcie decyzji. W ogóle nie dopuszczamy myśli takiej, że on nie jest blisko nas obecny. Gdybyśmy założyli, że go nie ma, to nie wiem, jak byśmy mieli sobie poradzić z tą sytuacją.