Wszystko wskazuje na to, że Sejm stanie się jutro areną burzliwej debaty. Posłowie będą zadawać pytania ministrowi sprawiedliwości Jarosławowi Gowinowi ws. katastrofy smoleńskiej. Zgodę wydała marszałek Ewa Kopacz.

Jutrzejsze wystąpienie Jarosława Gowina ma być odpowiedzią na apele posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy po wczorajszej konferencji wojskowych śledczych zażądali informacji na temat zachowania prokuratury i rządu po katastrofie smoleńskiej. Po rozdzieleniu funkcji ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego, prokurator generalny do Sejmu wezwany być nie może. Minister sprawiedliwości jest odpowiedzialny za wymiar sprawiedliwości - tłumaczył Mariusz Błaszczak. Jesteśmy nauczeni doświadczeniem, że premier Donald Tusk uchylał się od odpowiedzialności - podkreślał. Pan premier nam nigdy nie odpowiadał. Próbujemy każdego ministra, który ma jakikolwiek cień kompetencji, by zająć się tymi sprawami - wtórował mu partyjny kolega Przemysław Wipler. Według posłów rządzącej koalicji, jutrzejsze wystąpienie Gowina nie ma sensu. To nie jest ten minister, który wówczas był ministrem sprawiedliwości. Czego my chcemy od tego chłopa? - pytał Eugeniusz Kłopotek z PSL-u. Z zupełnie innej strony patrzy na tę sprawę Antoni Macierewicz z PiS. Tam, gdzie Kłopotek widzi absurd, szef parlamentarnego zespołu ds. katastrofy dostrzega szansę na zmianę w podejściu rządu. Liczy na szczerość, a być może nawet odwagę w podejściu ministra Gowina. Oczekujemy, w jakim zakresie ujawni całą prawdę o matactwach, jakie miały miejsce - przyznał.

Oficjalnie potwierdzono zamianę ciał

Z przeprowadzonych badań genetycznych wynika jednoznacznie, że ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej "zostały ze sobą wzajemnie zamienione" - poinformowała wczoraj Naczelna Prokuratura Wojskowa. Śledczy przyznali, że chodzi o ciała Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Wojskowi prokuratorzy analizują, w jaki sposób mogło dojść do zamiany ciał ofiar katastrofy smoleńskiej - poinformował rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej pułkownik Zbigniew Rzepa. Podkreślił, że śledczy nie wydawali zakazu otwierania przywiezionych do Polski trumien z ciałami ofiar.

Rogalski: Tylko 10-11 rodzin może mieć pewność, że pochowały swoich bliskich

Pewność co do tego, że nie zamieniono ciał, mogą mieć tylko osoby których bliskich już ekshumowano i ci którzy posiadają dokumentacje fotograficzną z zamykania trumien. Takich rodzin jest 10 lub 11. Inni nie mogą mieć pewności - stwierdził gość dzisiejszego Kontrwywiadu RMF FM, pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, mecenas Rafał Rogalski. Jest to rzecz niebywała i skandaliczna, a dodatkowo wywołująca bardzo poważne konsekwencje procesowe - mówił o zamianie ciał. Liczę, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie tę sprawę wyjaśni. Co więcej, te sprawę wyjaśni także w aspekcie międzynarodowym - podkreślił.

Mąż Jarugi-Nowackiej: Chce wierzyć, że w przypadku mojej żony nie było błędu

Jerzy Nowacki, mąż zmarłej w katastrofie posłanki SLD Izabeli Jarugi-Nowackiej nie chciał komentować najnowszych ustaleń śledczych. Nadal chcę mieć przeświadczenie, że w przypadku mojej żony nie popełniono potem żadnego błędu - powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM Mariuszem Piekarskim. Rozpoznałem żonę w Moskwie, natomiast w kraju nie otwieraliśmy trumny. Spotkałem się ze stwierdzeniem ze strony urzędnika ambasady, że nie ma na to zgody - ujawnił.

Schetyna: Państwo zdało egzamin

Państwo polskie zdało egzamin. Przedstawiciele rządu, którzy byli w Moskwie i Smoleńsku, zrobili wszystko, żeby rozwiązywać problemy i pomóc rodzinom ofiar - powiedział wiceszef PO Grzegorz Schetyna. Odniósł się w ten sposób do ostatnich informacji polskich śledczych, którzy przyznali, że ciało Anny Walentynowicz zamieniono z ciałem innej ofiary katastrofy. Jesteśmy zakładnikami emocji i dramatu rodzin. Powinniśmy zachować dystans i bardzo spokojnie wyjaśniać każdą wątpliwość - podkreślił wiceszef Platformy Obywatelskiej.

Były marszałek Sejmu nie był w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy jego następczyni Ewa Kopacz powinna przeprosić rodziny ofiar katastrofy. To zawsze jest bardzo indywidualne i personalne - wyjaśnił. Dodał, że jego zdaniem przedstawiciele polskiego rządu, którzy byli wtedy w Moskwie i Smoleńsku, zrobili wszystko, żeby pomóc rodzinom ofiar. Wyraził też nadzieję, że te osoby nie popełniły żadnego błędu i zrobiły wszystko tak, "jak dyktowała im racja, poczucie chęci dobrze spełnionego obowiązku".