"Prezydent Lech Kaczyński był moim wzorem, był moim nauczycielem, od którego uczyłem się polityki. Chociaż minęło 10 lat od tej tragedii, to przeżywam ją mocno i widzę wyrwę, jaka została po tych, którzy zginęli" – stwierdził w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" prezydenta Andrzej Duda, odnosząc się do katastrofy smoleńskiej. "W wielu Polakach obudziły się wtedy bardzo mocne, patriotyczne uczucia. Zrodziło się poczucie niezwykłej wagi tego wydarzenia, nie tylko dlatego, że zginęło wielu zasłużonych dla Ojczyzny rodaków, ale dlatego, że zginęli przedstawiciele całej klasy politycznej" – podkreślił.

"Prezydent Lech Kaczyński był moim wzorem, był moim nauczycielem, od którego uczyłem się polityki. Chociaż minęło 10 lat od tej tragedii, to przeżywam ją mocno i widzę wyrwę, jaka została po tych, którzy zginęli" – stwierdził w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" prezydenta Andrzej Duda, odnosząc się do katastrofy smoleńskiej. "W wielu Polakach obudziły się wtedy bardzo mocne, patriotyczne uczucia. Zrodziło się poczucie niezwykłej wagi tego wydarzenia, nie tylko dlatego, że zginęło wielu zasłużonych dla Ojczyzny rodaków, ale dlatego, że zginęli przedstawiciele całej klasy politycznej" – podkreślił.
Wrak tupolewa na miejscu katastrofy w Smoleńsku (zdj. arch.) /Michał Dukaczewski /Archiwum RMF FM

Każdy uczestnik tej delegacji, bez względu na poglądy, znalazł się w niej z pobudek patriotycznych. Tak, ta tragedia miała charakter wspólnotowy - mówi prezydent Duda. Jego zdaniem, Polacy zareagowali po katastrofie w sposób wyjątkowy. Przychodzili przed Pałac Prezydencki, godzinami stali w kolejce, aby pokłonić się przed trumnami pary prezydenckiej. Ileż osób uczestniczyło w pogrzebach ofiar. To były tłumy - wspominał.

Przeżywanie żałoby stało się wielkimi narodowymi rekolekcjami- mówił prezydent. Podkreślił jednocześnie, że nie wszystkim podobało się to, że naród jednoczy się wokół wartości patriotycznych i religijnych, sięgających fundamentów naszej tradycji. Stąd było to staranie o rozbicie tej wspólnoty. Pamiętamy, kto to robił - dodał. Przyznał, że dla niego katastrofa smoleńska również była ogromnym przeżyciem. Poza tym, że zginęli tam wielcy patrioci, to przecież zginęło w tej katastrofie wiele osób, które osobiście znałem, z którymi na co dzień współpracowałem, którzy wreszcie byli moimi przyjaciółmi - wyliczał. 

Prezydent Duda wrócił w wywiadzie do swojego pobytu w Moskwie po katastrofie smoleńskiej. Zaprowadzono mnie do sali, gdzie znajdowały się ciała prawie wszystkich ofiar, w tym moich przyjaciół. Pożegnałem się wtedy z Kasią Doraczyńską, Pawłem Wypychem, Władysławem Stasiakiem. Pomodliłem się za nich. Potem byliśmy przy Pani Prezydentowej. Jej brat, dziś już nieżyjący, płk Konrad Mackiewicz nałożył Pani Marii na ręce różaniec, byliśmy przy zamykaniu trumny - relacjonował. 

Andrzej Duda został też zapytany, czy widzi szansę "na poznanie prawdy o tym, co zdarzyło się 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem". Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie - przyznał. Mam przekonanie, że tym, co może dziś pomóc w wyjaśnianiu tej katastrofy, jest wrak samolotu i czarne skrzynki, a te dowody są nadal przetrzymywane przez Rosjan - mówił.