O prawie 5 tysięcy osób wzrosła po wakacjach liczba bezrobotnych na Warmii i Mazurach. Według najnowszych badań Wojewódzkiego Urzędu Pracy, więcej firm chce zwalniać swoich pracowników, niż zatrudniać nowych.

Najgorsza jest sytuacja w powiatach piskim, braniewskim i bartoszyckim. Stopa bezrobocia oscyluje tam w granicach 28-29 procent. Na drugim biegunie są powiaty iławski, elbląski i giżycki. Tam zdecydowanie bardziej opłaca się szukać pracy - bezrobocie waha się w okolicach 11-13 procent. Niestety wszystko wskazuje na to, że bezrobocie będzie jeszcze rosło, ponieważ firm, które chcą zwalniać swoich pracowników, jest więcej niż firm, które chcą zatrudniać nowych.

Obecnie w województwie warmińsko-mazurskim zarejestrowanych jest 103 tysiące bezrobotnych. W samym Olsztynie bez pracy jest ponad sześć i pół tysiąca osób. To o tysiąc osób więcej niż przed rokiem. Po raz pierwszy w historii liczba osób poszukujących pracy wzrosła w czasie wakacji. W okresie letnim notowaliśmy znaczny spadek (bezrobocia - RMF FM), pracy wtedy było najwięcej, teraz mamy wzrost bezrobocia - mówi Wiesław Drożdżyński,  wiceprezes Wojewódzkiego Urzędu Pracy. Co więcej, we wrześniu w związku z upadkiem jednej z sieci sklepów pracę straciło ponad 600 osób. Jest jednak szansa, że większość byłych pracowników tej sieci znajdzie zatrudnienie w firmie, która przejmie sklepy.

Według Krystyny Dudzińskiej z Urzędu Pracy w Olsztynie, najgorsze miesiące dopiero przed nami. W październiku, listopadzie i grudniu kończą się okresowe umowy, ponadto wielu studentów będzie bronić swoje prace licencjackie i magisterskie. Część tych osób przyjdzie się do nas zarejestrować - mówi.

Przed urzędem pracy tłumy


Jak zła jest sytuacja, przekonać się można przed Urzędem Pracy w Olsztynie. Zbierają się tam tłumy, ale ofert dla bezrobotnych jest niewiele. Naprawdę jest ciężko, nie ma w czym wybierać. Szukam pracy już czwarty miesiąc - powiedziała naszemu reporterowi Piotrowi Bułakowskiemu mieszkanka Olsztyna. Jest praca, ale za 700 złotych, gdzie trzeba praktycznie cały dzień siedzieć w robocie. To jest jakaś masakra - dodawał świeżo upieczony student. Mam już ponad pięćdziesiąt lat i pracy szukam 10 lat. Zdarza się złapać coś dorywczo, ale nic na dłużej - przyznał z kolei pan Jan.