Jeśli wprowadzane od jutra obostrzenia nie zadziałają i nie nastąpi zahamowanie przyrostu zakażeń koronawirusem, to trzeba będzie dokonywać "głębszego zamknięcia poszczególnych dziedzin życia społecznego, kulturalnego i gospodarczego" - zapowiedział na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Jak mówił, w grę wchodziłyby w takiej sytuacji "dalsze drastyczne kroki - jak zamknięcie granic, czy różne zakazy przemieszczania się, albo głęboki lockdown".

Rozpoczynając konferencję prasową, na której ogłosił szereg nowych obostrzeń, Mateusz Morawiecki zaznaczył, że sytuacja epidemiczna nie jest dobra i mamy do czynienia z dynamicznym wzrostem zakażeń koronawirusem.

"Nasze działania muszą być bardzo zdecydowane, dzisiaj jesteśmy w zupełnie innym miejscu niż jeszcze miesiąc temu. 23 września poziom zachorowań oscylował wokół tysiąca (...), dzisiaj ta liczba zbliża się do 15 tysięcy dziennie" - mówił szef rządu.

Przekazał, że w szpitalach w całym kraju przewidziano dla pacjentów z Covid-19 ponad 18 tysięcy łóżek, spośród których zajętych jest obecnie niespełna 11 tysięcy.

"Cały czas jeszcze ten bufor jest, ale nas bardzo niepokoi tempo przyrostu: musimy zahamować przyrosty zakażeń" - podkreślił Mateusz Morawiecki.

Zaznaczył, że wprowadzane od jutra "obostrzenia będą miały swój skutek za 10-14 dni", ale gdyby nie zadziałały, trzeba będzie dokonywać "głębszego zamknięcia poszczególnych dziedzin życia społecznego, kulturalnego i gospodarczego".

Szef rządu podkreślił, że najważniejsze jest zdrowie i życie ludzi oraz stabilność systemu służby zdrowia.

"Na razie są jeszcze dostępne łóżka z respiratorami, to jest około 40 procent. Ale musimy zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli nie nastąpi wypłaszczenie, zahamowanie przyrostu zakażeń, jeśli będą potrzebne dalsze drastyczne kroki - jak zamknięcie granic, jak było wiosną, czy różne zakazy przemieszczania się, albo głęboki lockdown, zamknięcie bardzo wielu dziedzin życia gospodarczego - to trzeba będzie się na taki krok zdecydować" - zapowiedział Morawiecki.