Amerykański kongresmen Adriano Espaillat podaje, że test wykazał u niego obecność koronawirusa. Demokratyczny deputowany informuje, że w zeszłym tygodniu przyjął drugą dawkę szczepionki, a pierwszą podano mu pod koniec grudnia.

Adriano Espaillat pisze w mediach społecznościowych, że nie ma objawów, że pozostaje w domu i jest w kontakcie z lekarzem. Zaznacza, że przyjął w zeszłym tygodniu drugą dawkę szczepionki i że pierwszą dostał pod koniec grudnia. Wyraża przy tym przypuszczenie, że najwyraźniej minęło zbyt mało czasu, by zdążył nabyć odporność.

Jak podają amerykańskie media, kongresmen został zaszczepiony preparatem Pfizer/BioNTech, a więc tym samym, który został wprowadzony w pierwszej kolejności w Polsce. Według producenta, już pierwsza dawka jest wysoce skuteczna, ale druga - podawana 21 dni po pierwszej - znacznie podwyższa odporność szczepionego. Podobny mechanizm dotyczy drugiej wprowadzanej w naszym kraju szczepionki, firmy Moderna, chociaż w tym przypadku producent zaleca podanie drugiej dawki po 28 dniach.

Dlaczego zaszczepiony się zaraził?

Media na razie nie informują, jaka może być przyczyna zakażenia kongresmena, mimo że przyjął obie dawki szczepionki. Według danych z ostatniej fazy testów szczepionki Pfizer/BioNtech, publikowanych np. w New England Journal of Medicine, pierwsza dawka daje pełną odporność na koronawirusa u 52 proc. pacjentów, zaś tydzień po przyjęciu drugiej dawki odporność rośnie do 95 proc. przypadków.

Oznacza to, że co 20. spośród zaszczepionych oboma dawkami, nadal może zarazić się koronawirusem. Ponadto w przypadku kongresmena, do zakażenia mogło dojść kilka dni temu, a więc np. zaraz po przyjęciu drugiej dawki, zatem wtedy, gdy oficjalna skuteczność szczepionki jest jeszcze znacznie niższa niż wspomniane 95 procent.

Jak skuteczne są szczepionki

Wraz z rozpoczęciem akcji szczepień, poszczególne kraje prowadzą własny monitoring ich skuteczności. Według agencji Reutera, Instytut Zdrowia Publicznego Chile, rozpatrując przydatność szczepionki chińskiej firmy Sinovac zwraca uwagę, że brazylijskie władze zdrowotne oceniły jego skuteczność na 50 proc., indonezyjskie na 65 proc., a w Turcji, gdzie preparat Sinovac przyjął prezydent Recep Erdogan, mówi się o 90 proc. skuteczności.

Z kolei w Australii grupa naukowców zaapelowała do rządu, by wstrzymał się z podawaniem preparatów koncernu AstraZeneca, którego oficjalna skuteczność to 62 proc. i zastąpił go produktami o wyższej efektywności.

Jednocześnie warto dodać, że preparaty stosowane od lat w sezonowym szczepieniu przeciwko grypie mają zwykle skuteczność rzędu 50 do 60 procent.

Opracowanie: