Armia Korei Południowej poinformowała, że Korea Północna najprawdopodobniej dokonała tego dnia próbnych wystrzałów pocisków artyleryjskich w kierunku morza u zachodnich wybrzeży Półwyspu Koreańskiego. Kilka dni wcześniej USA wysłały do Korei Południowej zaawansowane odrzutowce myśliwskie na wspólne szkolenia - zauważyła agencja AP.

W ubiegłym tygodniu sześć amerykańskich samolotów F-35 z bazy sił powietrznych Eielson na Alasce przybyło do Korei Południowej na pierwsze od około 4,5 roku wspólne szkolenia z południowokoreańskimi odrzutowcami myśliwskimi.

Cytowane przez AP kolegium szefów sztabów południowokoreańskiej armii oświadczyło, że wykryło wiele śladów po wystrzałach artyleryjskich, dokonanych prawdopodobnie przez Koreę Północną w niedzielę po południu. Poinformowało również, że wojsko Korei Płd. pozostaje w stanie gotowości w ścisłej koordynacji ze Stanami Zjednoczonymi.

Biuro prezydenta Korei Płd. uściśliło, że podejrzane wystrzały miały miejsce u zachodnich wybrzeży Korei Północnej.

W tym roku Pjongjang przeprowadził liczne testy uzbrojenia, w tym rakiet zdolnych do przenoszenia broni jądrowej, w których zasięgu rażenia są zarówno Korea Południowa i Japonia, jak i USA. Niektórzy eksperci twierdzą, że Korea Północna próbuje udoskonalić swoją technologię zbrojeniową i wzmocnić swoją pozycję w przyszłych ewentualnych negocjacjach ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie złagodzenia sankcji lub uzyskania gwarancji bezpieczeństwa.

Władze w Pjongjangu postrzegają wspólne ćwiczenia USA i Korei Południowej jako przygotowania do możliwej inwazji i tradycyjnie odpowiadają na nie testami broni. Urzędnicy w Seulu i Waszyngtonie wielokrotnie podkreślali, że nie mają zamiaru atakować Korei Północnej - pisze agencja.

Korea Północna twierdzi, że została zmuszona do rozwijania broni jądrowej, aby poradzić sobie z zagrożeniami militarnymi ze strony USA. Pomimo przeprowadzonej w tym roku serii testów rakietowych Pjongjang nie przeprowadził oczekiwanego, pierwszego od pięciu lat testu bomby atomowej. Władze w Seulu twierdzą, że wynika to prawdopodobnie z pandemii Covid-19 i sprzeciwu Chin, najważniejszego sojusznika Pjongjangu - czytamy w depeszy AP.