Reżym prezydenta Syrii Baszara el-Asada rozpoczął w ciągu ubiegłych kilku dni wywożenie części swej broni chemicznej do Libanu i Iraku, by uchronić ją przed ewentualną kontrolą ONZ - oświadczył jeden z przywódców syryjskiej opozycji.

Kierujący Syryjską Najwyższą Radą Wojskową generał Salim Idris powiedział, iż rebelianckie formacje zbrojne uważają amerykańsko-rosyjskie porozumienie w sprawie likwidacji syryjskiego arsenału chemicznego za cios dla ich prowadzonej od dwóch i pół lat walki o obalenie reżymu.

Jak zaznaczył, pozwoli to Asadowi uniknąć odpowiedzialności za dokonany 21 sierpnia atak chemiczny pod Damaszkiem, gdzie zginęły setki ludzi. Władze Syrii zaprzeczają, by były temu winne, i twierdzą, że gazów bojowych użyli rebelianci.

Powiedzieliśmy naszym przyjaciołom, że reżim rozpoczął przenoszenie części swego arsenału broni chemicznej do Libanu i Iraku. Powiedzieliśmy im, by nie dali się oszukać - mówił Idris dziennikarzom w Stambule.

Skrytykował jednocześnie ogłoszone przez sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego i ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa porozumienie w sprawie syryjskiej broni chemicznej. Cała ta inicjatywa nas nie interesuje. Rosja jest partnerem reżymu w zabijaniu Syryjczyków. Popełniono zbrodnię przeciwko ludzkości i nie ma tutaj żadnej wzmianki o odpowiedzialności - podkreślił. 

(jad)