Mianem "lekkomyślnego" i "nieodpowiedzialnego" określiła kancelaria prezydenta Syrii Baszara el-Asada amerykański atak rakietowy na bazę lotniczą syryjskich sił rządowych Szajrat na zachodzie kraju. Równocześnie reżim zapowiedział nasilenie tempa operacji przeciwko rebeliantom.

Minionej nocy siły USA przeprowadziły atak na syryjską bazę lotniczą Szajrat w prowincji Hims: z dwóch niszczycieli na Morzu Śródziemnym wystrzelonych zostało 59 pocisków samosterujących Tomahawk. Była to odpowiedź na wtorkowy atak chemiczny na opanowaną przez rebeliantów miejscowość Chan Szajchun w prowincji Idlib, w którym zginęło 86 osób, w tym 30 dzieci. O atak ten Stany Zjednoczone oskarżają reżim Asada.

Teraz kancelaria syryjskiego dyktatora oświadczyła, że amerykańskie uderzenie świadczy o krótkowzrocznym myśleniu Waszyngtonu i jego "ślepocie w kwestiach planów politycznych i wojskowych".

Oceniła również, że atak odzwierciedla kontynuację polityki opartej na podporządkowywaniu sobie ludzi.

Ponadto, według kancelarii Asada, uderzenie świadczy o tym, że Waszyngton "został naiwnie wciągnięty w kampanię fałszywej propagandy".

Reżim zapowiedział w oświadczeniu, że po tym ataku siły rządowe będą jeszcze bardziej zdecydowanie zwalczać rebeliantów. Ta agresja zwiększyła determinację Syrii, by uderzać w terrorystów, by nadal ich dławić i by zwiększyć tempo działań w tym celu - napisano.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wszelkie wydarzenia i komentarze związane z amerykańską operacją w Syrii relacjonujemy dla Was w specjalnym, aktualizowanym na bieżąco raporcie! >>>>

(e)