Przygotowania wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu "stłumiło głośne echo" środowych uroczystości z udziałem premierów Rosji i Polski - pisze dziennik "Wriemia Nowostiej". Gazeta informuje, że potrzeba zorganizowania powtórnej ceremonii pojawiła się u polskiego prezydenta po tym, gdy dowiedział się, że Donald Tusk przyjął zaproszenie Władimira Putina do wspólnego odwiedzenia Katynia.

Służby protokolarne musiały się sporo napracować, aby znaleźć wyjście z niezręcznej sytuacji, powstałej z powodu rywalizacji wewnątrz polskich elit politycznych - podkreśla dziennik. W efekcie w Warszawie postanowiono zorganizować podróże premiera i prezydenta w różne dni - przekazuje gazeta. Według "Wriemia Nowostiej" obecna wizyta szefa państwa polskiego została określona jako prywatna - jego spotkania z rosyjskim kolegą Dmitrijem Miedwiediewem nie przewidziano.

Dziennik informuje, że w dniu spotkania dwóch premierów w Katyniu polskie proprezydenckie media przepowiadały "rozczarowanie", a nawet nazywały przedsięwzięcia z udziałem Putina i Tuska "łyżką miodu w beczce dziegciu". Gazeta ocenia, że w publikacjach tych widać było jawną nieprzyjaźń wobec obecnego kursu polskiego rządu, dążącego do poprawy stosunków z Rosją.

Gazeta przypomina, że Lech Kaczyński był już w Katyniu 17 września 2007 roku, w rocznicę wkroczenia wojsk radzieckich do Polski w 1939 roku, kiedy to internowano polskich oficerów, policjantów i funkcjonariuszy służb granicznych.