Pod hasłem „Solidarność zamiast nacjonalizmu – razem ponad granicami” przeszła w Warszawie demonstracja przeciw nacjonalizmowi, faszyzmowi, rasizmowi i ksenofobii. Według organizatorów wzięło w niej udział ok. 2 tys. osób.

Pod hasłem „Solidarność zamiast nacjonalizmu – razem ponad granicami” przeszła w Warszawie demonstracja przeciw nacjonalizmowi, faszyzmowi, rasizmowi i ksenofobii. Według organizatorów wzięło w niej udział ok. 2 tys. osób.
W demonstracji wzięło udział ok. 2 tys. osób /Bartłomiej Zborowski /PAP

"Warszawa wolna od rasizmu", "Dość straszenia uchodźcami, solidarność naszą bronią" - skandowali demonstranci.

77 lat temu z tego miejsca setki tysięcy Żydów zostało wywiezionych do obozu zagłady w Treblince - mówiła na Umschlagplatzu, skąd wyruszała demonstracja, Agata Kwiatoń z Amnesty International. Zostali wymordowani ze względu na swoje wyznanie i pochodzenie. Innym groziło uchodźstwo. Członkowie rodzin wielu z nas przeżyli piekło ucieczki z kraju i tułaczki w poszukiwaniu schronienia; często, dzięki zwykłemu ludzkiemu odruchowi drugiej osoby, udało im się przeżyć. Wierzymy, że wartości narodowe nie stoją w sprzeczności z poczuciem solidarności - dodała.

Manifestację zorganizowały nieformalne ruchy i organizacje pozarządowe, m.in. Pracownicza Demokracja, Antyfaszystowska Warszawa, 161 Crew, Centrum Wielokulturowe w Warszawie, Fundacja Inna Przestrzeń i polski oddział Amnesty International.

Dla nas i organizacji, które się przyłączyły, ważne, że jesteśmy razem; wierzymy, że Polska może być pewna siebie, ma swoje wartości i nie boi się uchodźców - powiedział Witek Hebanowski z Centrum Wielokulturowego Warszawa. Ważne jest, byśmy wszyscy potrafili zademonstrować, że nie oddamy przestrzeni publicznej mowie frustracji i nienawiści, że możemy być razem, różniąc się w pewnych sprawach - dodał.

Na Umschlagplatzu zebrało się kilkaset osób, kolejne dołączały na trasie wiodącej m.in. koło Pomnika Bohaterów Getta i gmachu Zachęty, gdzie w 1922 r. zginął prezydent Gabriel Narutowicz, zamordowany przez zamachowca związanego z endecją.

Te miejsca  są symbolami, pokazują, czym może skończyć się nacjonalizm, jaką przemoc i zniszczenie pociąga za sobą - mówił, zapowiadając demonstrację, Michał Szymanderski-Pastryk z Amnesty International Polska. Demonstranci zatrzymali się też pod punktem informacji Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. W wystąpieniach obarczali UE współodpowiedzialnością za kryzysy, który spowodowały napływ uchodźców.

Demonstracja odbyła się na dwa dni przed Międzynarodowym Dniem Walki z Faszyzmem i Antysemityzmem, ustanowionym w rocznicę Nocy Kryształowej - pogromów Żydów w rządzonej przez narodowych socjalistów Rzeszy Niemieckiej w roku 1938. Manifestacja zakończyła się po ok. trzech godzinach.

Siódmego listopada, w okolicach międzynarodowego dnia antyfaszyzmu oraz w bliskim sąsiedztwie corocznej farsy odbywającej się 11 listopada, wychodzimy na ulicę. Idziemy RAZEM PONAD GRANICAMI, pokojowo, jednak stanowczo. Każdy bowiem jest inny, ale wszyscy są równi. Nacjonalizm zaślepia ludzi i jesteśmy przekonani o tym, że osób, którym nie odpowiada obecna antyimigracyjna i ksenofobiczna polityka jest wiele - napisali organizatorzy sobotniej manifestacji kilka dni temu w mediach społecznościowych.

W tym roku manifestacja organizowana w święto niepodległości przez narodowców ma się odbyć pod hasłem "Polska dla Polaków, Polacy dla Polski". Jak mówili narodowcy, jest ono związane z "zalewem nielegalnych imigrantów, którzy kołaczą do drzwi Europy".

(mpw)