Wśród ofiar napaści seksualnych i rabunkowych, do jakich doszło w noc sylwestrową w Kolonii, nie ma Polek - podała agencja dpa, powołując się na źródło w MSZ w Berlinie. Kobiety były atakowane przez imigrantów. O informację, czy wśród ich ofiar były obywatelki Polski, poprosił ministra spraw zagranicznych RMF szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski.

Wśród ofiar napaści seksualnych i rabunkowych, do jakich doszło w noc sylwestrową w Kolonii, nie ma Polek - podała agencja dpa, powołując się na źródło w MSZ w Berlinie. Kobiety były atakowane przez imigrantów. O informację, czy wśród ich ofiar były obywatelki Polski, poprosił ministra spraw zagranicznych RMF szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski.
Grupy napastników liczące kilkadziesiąt osób otaczały swoje ofiary, uniemożliwiając policji szybką interwencję /MARKUS BOEHM /PAP/EPA

Z informacji przekazanych przez właściwe niemieckie władze wynika, że wśród zgłoszonych dotychczas ofiar ataków nie ma obywateli polskich. Właściwe niemieckie i polskie placówki są w tej sprawie w kontakcie - głosi przekazane oficjalne oświadczenie.

Zastępca rzecznika MSZ Andreas Fischer potwierdził wcześniej, że list polskiego ministra dotarł do Berlina. Traktujemy ten list bardzo poważnie, podobnie jak kwestię, której dotyczy. Wspólnie z właściwymi instytucjami staramy się wyjaśnić sprawę - powiedział Fischer. Jak zaznaczył, MSZ nie dysponuje własnymi danymi o ofiarach zajść w Kolonii, lecz zdany jest na kooperację z władzami lokalnymi.

Pytany przez dziennikarzy Fischer powiedział, że nic mu nie wiadomo o podobnych zapytaniach z innych krajów.

Kolonia znajduje się na terenie kraju związkowego Nadrenia Północna-Westfalia w zachodniej części Niemiec.

Obrzucali petardami uczestników zabawy, napastowali i okradali kobiety

W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia grupa ponad 1000 mężczyzn, według policji "o wyglądzie wskazującym na pochodzenie z krajów arabskich lub Afryki Północnej", zebrała się w okolicach dworca głównego w Kolonii i znajdującej się nieopodal katedry. Młodzi mężczyźni obrzucali petardami innych uczestników zabawy pod gołym niebem.

Z tłumu wyodrębniały się mniejsze grupy, które osaczały kobiety, napastowały je, a następnie okradały. Grupy napastników liczące kilkadziesiąt osób otaczały swoje ofiary, uniemożliwiając policji szybką interwencję. Policja przez długi czas nie potrafiła opanować sytuacji.

(mal)