Waldemar Paruch i historia

Waldemar Paruch - historyk (ze specjalizacją historia współczesna) i politolog, doktor habilitowany, profesor nadzwyczajny, wykładowca wydziału Politologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej - jest jedynką PiS w Lublinie. Nasza brukselska korespondentka zapytała go o opinię w sprawie sprawozdania francuskiej eurodeputowanej Isabelle Marchais o wspólnym dla wszystkich krajów Unii podręczniku do nauczania historii w szkole średniej.

Waldemar Paruch zapewnia, że zagłosuje przeciwko. "To nie jest dobry pomysł" - stwierdza. Sęk w tym, że nie ma takiego sprawozdania i eurodeputowanej o takim nazwisku.

W rozmowie z naszą dziennikarką przyznaje za to, że jest gotowy głosować w europarlamencie za powstaniem Muzeum Historii Europejskiej (zwanym także Domem Historii Europejskiej). Tyle tylko, że jego powstanie dawno już przegłosowano. Budynek, w którym ma powstać, jest remontowany, a otwarcie placówki przewidziano na przyszły rok.

Słaba wiedza trochę dziwi, bo gdy decydowano o powstaniu muzeum, o sprawie było bardzo głośno, zwłaszcza wśród historyków zajmujących się współczesną historią. Polska prawica - przypomnijmy - wówczas protestowała. Koledzy Waldemara Parucha z PiS, tacy jak prof. Roszkowski czy prof. Piotrowski, o muzeum wypowiadają się dosyć krytycznie. Paruch jest jednak entuzjastą. Co więcej, jest gotowy popierać nawet któregoś z polskich eurodeputowanych-historyków na stanowisko dyrektora tego muzeum.

Profesor miał ogromne trudności z wymieniem chociaż jednej, cennej inicjatywy, czy osiągnięcia któregokolwiek z eurodeputowanych PiS. Gdy nasza dziennikarka chciała pomóc i zasugerowała, że była inicjatywa eurodeputowanego Tomasza Poręby, dzięki której w rezolucji PE z okazji 50. rocznicy oswobodzenia obozu koncentracyjnego w Auschwitz wpisano określenie "niemiecki", by wskazać na odpowiedzialność Niemiec za zbrodnię - nawet się nie zająknął i skwapliwie przytaknął...

Owszem inicjatywie eurodeputowanego sporo się mówiło. Tyle tylko, że nie był to przedstawiciel PiS, ale PO. W tym czasie Tomasz Poręba nie był jeszcze europosłem, tylko... rzecznikiem prasowym grupy eurodeputowanych PiS w PE. Poza tym, nie była to 50., ale 60. rocznica, co powinno profesora zaalarmować. Wszak w 1995 roku Polska nie była nawet w Unii Europejskiej.

Gdy na koniec nasza dziennikarka zaproponowała krótki test sprawdzający wiedzę profesora o unijnych instytucjach, usłyszała: "Jestem profesorem historii i politologiem i proszę mi wybaczyć, ale takie egzaminowanie mnie jest co najmniej niestosowne". 

Na kolejnej stronie przeczytacie o tym, jak Paweł Piskorski - kandydat Twojego Ruchu - całkiem na serio rozważał metodę wydobywania gazu łupkowego poprzez wtłaczanie kwasu hialuronowego - kwasu wykorzystywanego do wygładzania zmarszczek.