Michał Pazdan – to on był wczoraj bohaterem biało-czerwonych. Obrońca, który w reprezentacji nie jest zbyt ceniony przez kibiców potwierdził, że ma talent i umiejętności.

Michał Pazdan – to on był wczoraj bohaterem biało-czerwonych. Obrońca, który w reprezentacji nie jest zbyt ceniony przez kibiców potwierdził, że ma talent i umiejętności.
Michał Pazdan i Mario Goetze z Niemiec podczas meczu w grupie C piłkarskich mistrzostw UEFA Euro 2016 na Stade de France /Bartłomiej Zborowski /PAP

To "coś" w Michale Pazdanie widział już Leo Beenhakker. To on jako pierwszy powoływał młodego Pazdana do kadry. Później kolejny selekcjonerzy nie zwracali na niego zbyt dużej uwagi, ale obrońca dojrzał i rozwinął swoje umiejętności. Wreszcie w obliczu kłopotów na środku defensywy powołanie do Pazdana wysłał Adam Nawałka i od tego czasu zawodnik Legii regularnie przyjeżdża na zgrupowania.

Mimo że u Nawałki Pazdan zagrał kilka niezłych meczów, to ciągle stawiany był w cieniu Kamila Glika. Niektórzy uważali wręcz, że na Euro na środku obrony powinien grać Bartosz Salamon. Selekcjoner postawił jednak na obrońcę Legii i była to świetna decyzja. Po solidnym meczu z Irlandią Północną w pojedynku z Niemcami Pazdan przypomniał, dlaczego lata temu Beenhakker nazwał go "Piranią".

Wczoraj na Stade de France nasz obrońca był praktycznie bezbłędny. Świetnie czytał grę, wyprzedzał rywali, był skuteczny w odbiorze i nieustępliwy. Zawsze ustawiony w odpowiednim miejscu boiska, czujny i skoncentrowany. Takim występem na tle wymagającego przeciwnika Pazdan musiał uciszyć swoich przeciwników. W takiej formie Pazdan jest bez wątpienia idealnym partnerem dla Glika na środku defensywy. Jeżeli obrońca Legii potwierdzi formę w kolejnych spotkaniach to jego klub może liczyć na oferty z zagranicznych klubów, które powinny zainteresować się Pazdanem.

Warto podkreślić, że choć interwencje Pazdana były najbardziej widowiskowe, to jego koledzy z bloku defensywnego także zagrali bardzo dobrze. Glik zaliczył kilka ważnych interwencji. Podobnie jak Artur Jędrzejczyk. Raz błąd popełnił Łukasz Piszczek, ale szczególnie w pierwszej połowie to właśnie jego stroną atakowali rywale i obrońca Borussii Dortmund miał pełno pracy. Warto podkreślić, że dobrze układała się jego współpraca z Jakubem Błaszczykowskim który często wspierał go w działaniach defensywnych.


 (j.)