Dzisiaj wieczorem gramy z Czechami o pierwsze punkty w eliminacjach do Euro 2024 w Pradze. To debiut nowego selekcjonera reprezentacji Polski, Fernando Santosa. „Nie ma co ukrywać, że jesteśmy faworytem tej grupy. Mamy zawodników, którzy mogą poprowadzić nas do sukcesu z pierwszego miejsca” - mówił w Radiu RMF24 Tomasz Frankowski, były reprezentant Polski przed dzisiejszym meczem. W rozmowie z Piotrem Salakiem skomentował też wczorajsze przeprosiny Roberta Lewandowskiego za aferę premiową: „Bądźmy poważni. Nie piękne słowa zażegnają ten konflikt. Tylko i wyłącznie dobra gra może spowodować, że reprezentacja znów zyska wizerunkowo” – dodawał były napastnik, aktualnie polski europoseł.

To będzie najtrudniejszy mecz w tych eliminacjach pańskim zdaniem? 

Tomasz Frankowski: Wydaje się, że poza nami to również reprezentacja Czech ma aspiracje do awansu, więc tak, w Pradze spotkają się dwa najgroźniejsze zespoły. Z racji tego, że gramy na wyjeździe, to jednak to spotkanie może być najtrudniejsze. Zdajemy sobie też sprawę, że jest to debiut selekcjonera, więc jest staje on przed podwójną presją.

Z tej grupy, gdzie jest przypomnę Polska, Czechy, Mołdawia, Albania i Wyspy Owcze wychodzą dwie z pięciu drużyn. Brak awansu byłby jakąś katastrofą.

I pewnie dymisją selekcjonera. Nie ma co ukrywać, że jesteśmy faworytem tej grupy. Mamy zawodników, którzy mogą poprowadzić nas do sukcesu z pierwszego miejsca.

Nie wiemy do końca, jakim składem dzisiaj wyjdą biało czerwoni. Trener tego jeszcze nie podaje. Sami piłkarze dowiedzą się dopiero na kilkanaście czy kilkadziesiąt minut przed meczem. Panu z punktu widzenia piłkarza, z punktu widzenia reprezentanta, takie podejście selekcjonera by odpowiadało, że dowiaduje się pan dopiero na stadionie, czy wyjdzie w pierwszym składzie, czy nie?

Każdy piłkarz woli wiedzieć rano tego samego dnia, w którym rozgrywany jest mecz czy zagra, czy siedzi na ławce, czy na trybunach. Wydaje mi się, że piłkarze są na tyle świadomi, tym bardziej reprezentanci Polski, że już domyślają się ze schematów rozgrywanych dzień czy dwa dni przed meczem, kogo trener preferuje. Być może w tym momencie odbywają się rozmowy indywidualne trenera Santosa z zawodnikami, z tymi z podstawowego składu. Być może komplet zawodników nie jest znany, natomiast pojedynczy piłkarze, którzy będą grali wieczorem, mogą już znajdować się w kajecie trenera.

Fernando Santos wprowadził dyscyplinę w kadrze. Odpowiada to panu? Uważa pan, że to dobry pomysł? Woli pan luz, czy żeby jednak była koncentracja na pracy?

Tak naprawdę nie wiem, w którym momencie kończy się luz, a w którym zaczyna dyscyplina. Wydaje mi się, że czy to w klubie piłkarskim, czy w reprezentacji  każdego kraju, dyscyplina jest nieodzowna, by połączyć 20 paru zawodników ze sztabem trenerskim. Być może pewne formy luzu [są potrzebne - przyp. red.]. Wchodzenie do restauracji na posiłek za pięć dziesiąta, a nie wszyscy o jednej godzinie, czekając na selekcjonera. Trudno mi się tutaj odnieść. Na pewno dyscyplina pomaga potem na boisku, gdzie wypełnienie zadań taktycznych jest konieczne. W punktualności, w dyscyplinie, w pomocy sobie nawzajem.

Jak pan przyjmuje przeprosiny Roberta Lewandowskiego? Na ostatniej konferencji przed tak ważnym meczem wychodzi Robert Lewandowski i przeprasza kibiców za aferę premiową, która położyła się cieniem na kadrę. Jak pan odbiera te przeprosiny?

To był duży skandal pod koniec Mistrzostw Świata, które odbyły się niedawno. Wydaje mi się, że Robert chciał się odnieść i trochę załagodzić to, co na nowo rozgorzało po wypowiedzi bramkarza Łukasza Skorupskiego. Próba przeprosin i złagodzenia wizerunkowej wpadki naszych reprezentantów.

To oznacza, że jest jakiś problem? Czy to jest oznaka tego, że w kadrze jest jakieś pęknięcie, czy to za daleko idące interpretacje? 

Nie. Wydaje mi się, że piłkarze na pewno rozmawiali ze sobą i temat zamknęli, natomiast opinia publiczna wciąż pamięta o tym niesmacznym incydencie. Bądźmy poważni. Tutaj tak czy inaczej nie piękne słowa zażegnają ten konflikt. Tylko i wyłącznie dobra gra może spowodować, że reprezentacja znów zyska wizerunkowo. Dobra gra już jest mile widziana od 20:45 w Pradze.

Fernando Santos zapowiada, że my będziemy grali piłką, że to my będziemy przeprowadzali akcje, że nie będzie tylko kontrataku. Tęskni pan za taką reprezentacją, która rozgrywa piłkę?

Tak. Natomiast ciężko mi sobie wyobrazić, żeby w eliminacjach tych, które są przed nami, żebyśmy mieli grać gdziekolwiek z kontrataku. Myślę, że jedynie w dzisiejszym spotkaniu może się zdarzyć, że Czesi nas w pewnych momentach zamkną i wtedy będzie tenże kontratak. Natomiast czy grając u siebie z wszystkimi przeciwnikami, czy na wyjeździe w San Marino, czy w Mołdawii, jednak atak pozycyjny będzie podstawą naszej taktyki.

Przed tym meczem najwięcej się mówi o problemach w naszej obronie. Pana też to niepokoi?

Zawsze jak wypadnie dobry piłkarz, to jest niepokojące. Nie ma co ukrywać, mamy piłkarzy, którzy zostali powołani i którzy grają w swoich klubach, czy to w Anglii, czy w innych państwach. Mam na myśli tutaj Matty Casha, Bednarka czy Kiwiora. Nie ma co ukrywać, że są to piłkarze kupieni za duże pieniądze, zarabiający duże pieniądze i grający dobrze, więc spodziewam się, że jednak trener Santos, który słynie z dobrej pracy od podstaw, czyli od fundamentów, czyli od defensywy, tak ich nastawił, że dzisiaj zagramy na zero z tyłu.

A będziemy tęsknić za Grzegorzem Krychowiakiem? 

Na każdego kiedyś przychodzi czas zakończenia kariery, czy to reprezentacyjnej, czy klubowej. Ronaldo [ta reguła przyp. red] się nie ima na razie, bo ma 38, a wciąż w świetnej dyspozycji, natomiast ja lubiłem Grześka Krychowiaka w dobrej formie, mającego taki dobry wpływ i piłkarski i walory agresywne, wejście wślizgiem. Oczywiście ostatnimi czasy trochę nie tyle spuścił z tonu, co grał słabiej i tutaj może oddech, taka separacja na kilka spotkań, jest właściwa. Miejmy nadzieję, że Grzesiek grając tam w Arabii dojdzie do pełnej dyspozycji i na kolejne spotkania może znowu będzie powoływany.

Jak czyta się tylko hiszpańską prasę, to można dojść do wniosku, że i Robert Lewandowski przeżywa jakiś kryzys. Pan uważa, że Hiszpanie są zbyt dociekliwi? Akurat o formę naszego kapitana nie powinniśmy się niepokoić? 

Jego forma jest usytuowana na najwyższych lotach, więc każdy mecz czy dwa bez bramki powoduje dygresje dziennikarzy w tym kierunku. Zdarza mu się faktycznie raz na kilka lat mieć przestój 2, 3, 5 spotkań bez bramki. Taki jest aktualnie stan, natomiast chciałbym wierzyć, że w tym dwumeczu, który przed nami, czyli być może nie w meczu w Pradze, ale na pewno u siebie w kolejnym z Albanią, Robert strzeli bramkę i będzie tym, który kolejny raz w ofensywie da nam najwięcej satysfakcji.

Dwa mecze. 6 punktów to jest plan minimum czy cztery punkty?

Ja tutaj bym nie chciał być zbyt zachłanny i uważam, że cztery punkty są niezbędne. 6 to byłoby bardzo dobre rozpoczęcie pracy selekcjonera.

Opracowanie: Emilia Witkowska

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: