Brytyjski premier Gordon Brown przewodniczył dziś rano posiedzeniu sztabu antykryzysowego Cobra, na którym zastanawiano się, jak przeciwdziałać skutkom zamknięcia przestrzeni powietrznej kraju. Według ocen stowarzyszenia brytyjskich biur podróży Abta, 150 tysięcy Brytyjczyków utknęło za granicą - w większości w Hiszpanii - i nie może wrócić do kraju z powodu zakazu lotów. Rząd rozważa możliwość ewakuowania ich okrętami marynarki wojennej.

Spora część "uziemionych" turystów to rodzice z dziećmi i nauczyciele, którzy wyjechali za granicę w okresie świąt wielkanocnych na szkolne wycieczki. Dzisiaj jednak brytyjskie szkoły wznowiły zajęcia, co oznacza, że uczniowie, którzy nie zdążyli wrócić, opuszczają lekcje w gorącym okresie przedmaturalnym.

Jedna z opcji branych pod uwagę przez brytyjski rząd przewiduje utworzenie zbiorczego punktu w Hiszpanii i ewakuację Brytyjczyków koleją lub okrętami brytyjskiej marynarki. Premier Brown rozmawiał już w tej sprawie z premierem Hiszpanii Jose Luisem Zapatero. Dwa okręty HMS Ark Royal i HMS Ocean postawiono w stan pogotowia.

Minister transportu Wielkiej Brytanii Andrew Adonis nie wykluczył ponadto, że linie lotnicze mogą uzyskać pomoc finansową od rządu, jeśli obecny kryzys postawi je na krawędzi bankructwa. Akcje British Airways notowane na londyńskim parkiecie straciły dziś na otwarciu 6 procent.

Zakaz lotów w Wielkiej Brytanii został wydłużony do wtorku do godziny 1 w nocy (czasu polskiego), a w przypadku linii Ryanair - do środy do godziny 13 czasu brytyjskiego (godzina 14 czasu polskiego). Wśród osób, które z powodu zakazu nie mogą wrócić do Wielkiej Brytanii, są m. in. były premier Tony Blair przebywający w Izraelu oraz trzej synowie lidera partii Liberalnych Demokratów Nicka Clegga.