Przy deszczowej pogodzie rozegrał się bieg o Puchar RMF FM! Na kapryśną aurę nie narzekali jednak zwycięzcy: Wioletta Frankiewicz i Artur Kozłowski. "Deszcz absolutnie mi nie przeszkadzał, poza tym, że mam mokre stopy - od momentu, w którym zaczęłam truchtać na rozgrzewce. Ale jak to się mówi: prawdziwi biegacze nie jedzą miodu, prawdziwi biegacze żują pszczoły" - mówiła pani Wioletta. Podobne odczucia miał pan Artur: "Wszystkie moje najlepsze wyniki osiągałem biegając w deszczu - i nawet się cieszyłem z lekka, że tutaj pada". Przeczytajcie rozmowy z triumfatorami biegów!

Wioletta Frankiewicz: Jak wyglądam?

Kacper Merk, RMF FM: Bardzo dobrze. Podobno ciężki był podbieg na Kopiec Kościuszki?

Tak, strasznie, ale powiem szczerze, że myślałam, iż będzie gorzej. To fajna trasa, ciekawa, nienudna... Jest trochę niebezpiecznych zakrętów, ale my biegacze kochamy niebezpieczeństwo. Także im trudniej, tym większa radość ze zwycięstwa.

Rozumiem, że pani jest tu nieprzypadkowo, bo zawodowo zajmuje się pani bieganiem. Nie jest to więc totalna amatorka?

Tak, i żeby było śmieszniej - to był start treningowy. Jestem parę miesięcy po urodzeniu córeczki, więc jeszcze dużo czasu minie zanim dojdę do formy startowej. Zatem tte starty, a startuje już od pięciu tygodni, co sobotę mają formą treningową. Zamiast biegać w deszczu na stadionie osiem razy tysiąc, ja jestem dzisiaj wśród wspaniałej publiczności, wspaniałych kibiców, fajnej grupy biegowej i jeszcze mi za to zapłacą.

A jak ocenia pani bieg RMF FM w porównaniu do tych innych, w których co tydzień pani startuje?

Powiem szczerze, że biegałam w Rudzach - to był bardzo malutki, kameralny, wręcz wioskowy bieg. Mimo że to małe miasteczko, to było naprawdę super, atmosfera była rewelacyjna. Też była podobna pogoda jak dzisiaj - było troszeczkę zimniej, a mimo wszystko całe rodziny z dziećmi stawiały na start i na kibicowanie. I dzisiaj jest taka sama atmosfera. Bardzo mi się podoba to, że startujemy w tych samych koszulkach. To fajnie wygląda, trudno rozróżnić na trasie, która to jest dziewczyna, a który chłopak, więc musiałam od początku biec mocno, a nie zastanawiać się, czy któraś mnie dogoni, czy ja którąś, bo bym nie wiedziała kogo szukać.

Czy to jest prawda, że biegacze bardziej lubią biegać w deszczu?

Na pewno w chłodniejszej temperaturze, niż w upałach - tak, to jest prawda. Ja jestem właśnie tą osobą, która w mżaweczce lubi biegać. Dzisiaj mi deszcz absolutnie nie przeszkadzał, poza tym, że mam mokre stop - od momentu, w którym tylko zaczęłam truchtać na rozgrzewce. Ale jak to się mówi: prawdziwi biegacze nie jedzą miodu, prawdziwi biegacze żują pszczoły. 

Maciej Jermakow: Panie Arturze - wielkie brawa. Ale widzę, że wcale nie ma jakiegoś dużego zmęczenia?

Artur Kozłowski: Na pewno cieszę się tym, że udało mi się tutaj wygrać. Nie było tak łatwo, bo ten podbieg pod Kopiec Kościuszki pierwszy raz zwiedzałem. I powiem, że to zwiedzanie było dosyć męczące. Także troszkę się zmęczyłem, ale bardzo jestem szczęśliwy, że udało mi się wygrać.

Pogoda trochę panu przeszkadzała?

Ja bardzo lubię biegać w deszczu. Wszystkie moje najlepsze wyniki osiągałem biegając w deszczu - i nawet się cieszyłem z lekka, że tutaj deszcz pada. Jest to jakieś naturalne chłodzenie.

Jak pan ocenia ten bieg z perspektywy innych, w których pan startuje?

Na pewno to bieg nietypowy.  RMF FM robi niespotykaną oprawę, ale również sama trasa jest dosyć inna. Tutaj jestem pierwszy raz, a podbieg na Kopiec Kościuszki naprawdę robi duże wrażenie. I przypuszczam, że dla każdego ukończenie tego podbiegu było nie lada wyzwaniem.