Podczas niedzielnych akcji protestu na Białorusi zatrzymano dotychczas ponad 400 osób - wynika z danych centrum praw człowieka Wiasna. O zatrzymaniach protestujących poinformowało także białoruskie MSW. Media poinformowały o użyciu przez milicję gazu łzawiącego, granatów hukowych i gumowych kul.

W niedzielę w kraju odbywają się akcje pod hasłem "Wychodzę". To odniesienie do ostatnich słów, jakie napisał na czacie Raman Bandarenka, pobity na śmierć.

Ludzie zgromadzili się m.in. w znanej z protestów przeciw Alaksandrowi Łukaszence mikrodzielnicy Mińska, nazywanej potocznie Placem Przemian, gdzie w środę wieczorem zamaskowani mężczyźni zaczęli zdejmować wywieszone tam biało-czerwono-białe flagi, używane przez środowiska opozycyjne. Kiedy Bandarenka coś do nich powiedział, został mocno popchnięty przez jednego z nich, a potem biło go już dwóch mężczyzn. W końcu wsadzono go do mikrobusa i zawieziono na komisariat. Półtorej godziny później karetka pogotowia zabrała go do szpitala. Gdy trafił na salę operacyjną, był już nieprzytomny. Mimo kilkugodzinnej operacji jego stan się nie poprawił i wieczorem w czwartek zmarł.

Na plac przyjechali funkcjonariusze, którzy wykorzystali granaty hukowe. Świadkowie twierdzili, że słyszeli cztery wybuchy - podaje Tut.by. Milicja próbuje usunąć zgromadzonych z placu. Według Tut.by zebrało się tam około 500 osób, a funkcjonariuszy jest znacznie więcej. Ludzie skandują: "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", "Stoimy". Plac został otoczony.

Na stale uzupełnianej liście zatrzymanych, zamieszczonej na stronie Wiasny, widnieje ponad nazwisk. Znaczna większość osób została zatrzymana w Mińsku, ale zatrzymania przeprowadzono też m.in. w Bobrujsku, Nowogródku, Witebsku, Homlu, Swietłahorsku.

Niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ) podało, że zatrzymano 12 dziennikarzy.

Portal Tut.by informuje, że do Mińska rząd ściągnął specjalny sprzęt i dodatkowe siły. Według serwisu Onliner użyto granatów hukowych i gazu łzawiącego wobec demonstrujących. Reuters podał, powołując się na świadka, że użyto gumowych kul.

Rzeczniczka mińskiej milicji Natalla Hanusiewicz potwierdziła agencji Interfax-Zapad, że dochodzi do zatrzymań. Rzeczniczka MSW Białorusi Wolha Czemadanawa potwierdziła wykorzystanie środków specjalnych i zaznaczyła, że szczegóły zostaną podane w poniedziałek.

Serwis Nasza Niwa podaje, że już od ośmiu godzin w Mińsku są problemy z łącznością przez mobilny internet. Kilkanaście stacji, które były zamknięte w niedzielę "w celu zapewnienia bezpieczeństwa pasażerów", ponownie otwarto - przekazała administracja metra.

To kolejna niedziela protestów po wyborach prezydenckich na Białorusi 9 sierpnia, których wyniki uczestnicy akcji uznają za sfałszowane.