"Kiedy skończyłyśmy śpiewać, papież powiedział do nas tylko jedno zdanie. Pamiętajcie, że jesteście urszulankami. Dobrze mi się sprawujcie" - opowiada reporterowi RMF FM siostra Teresa z klasztoru sióstr urszulanek w Jaszczurówce. To tam w latach 1962 - 1978 przyjeżdżał Karol Wojtyła na zimowy wypoczynek. Potem odwiedził to miejsce już jako Jan Paweł II. Niedawno siostry znalazły buty, w których młody Wojtyła wędrował na nartach po Tatrach.

Maciej Pałahicki: Jak to było z tymi butami?

Siostra Teresa: Przy generalnych porządkach na strychu znalazłyśmy zniszczony plecak. Były tam stare buty i dwie koszule. Bo wtedy mężczyźni spali w koszulach. To są jedyne rekwizyty które po nim zostały. Reszta pojechała do Wadowic. W  tych butach, a to były lata 60-te wybrał się na Nosal i chciał zjechać na nartach. Wtedy przecież nie było wyciągów. Na trasie spotkał go taki mały chłopiec. Trochę porozmawiali. Przecież chłopiec nie wiedział, że to biskup. I ten smyk mówi do Karola Wojtyły: uważajcie dziadku, żebyście się przy tym zjeździe na nartach nie pogruchotali. Obaj zjechali szczęśliwie. I chłopak i biskup. A to był nasz ministrant. Następnego dnia przyszedł służyć do mszy. Patrzy, a tu ten dziadek co go na Nosalu widział. Chłopak struchlał. A ksiądz biskup podszedł do niego, przytulił i powiedział: widzisz, cały jestem.

Często tu przyjeżdżał i wędrował po górach na nartach?

Zawsze był kierowca z samochodem i woził go do Doliny Chochołowskiej. Od nas brał termos i kanapki. Na obiad przyjeżdżał. Jadł u siebie w pokoju.

Miał potrawy, które lubił?

Jadł wszystko co dostał. Nigdy nie wybrzydzał. Ja też kiedyś byłam młoda. Miałam 35 lat i upiekłam mu pączki. Powiedział potem: myślałem, że takie dobre pączki tylko na Franciszkańskiej. Ale jego przysmakiem były ziemniaki i kwaśne mleko.

Przyszło siostrze do głowy że będzie świętym?  

Nie. Wiedziałem tylko, że to ktoś wyjątkowy, wielki. Zawsze przed mszą był nieprawdopodobnie  skupiony. To uderzało: wielka modlitwa i skupienie.

Gościliście świętego?

Oceniam to jako wielki przywilej mojego życia, że miałam taką okazję.

Odwiedził was również już jako papież?

Nikt tej wizyty nie umówił. To była kompletna niespodzianka. Wpadł do nas człowiek z ochrony. Powiedział, żeby otwierać bramy. Wtedy już wiedziałyśmy o co chodzi.  Widziałam Ojca Świętego jak wchodzi w nasze progi. Od razu poszedł do swojego pokoju. Był tam 15 minut. Czekałyśmy na niego w kaplicy. Przyszedł do nas. Pomodlił się i powiedział: dzień się kończy a papież nie był na nabożeństwie czerwcowym. A chciałby być. Zaśpiewajcie dla mnie "Litanię do Serca Jezusowego". A do nas powiedział jedno zdanie: kochane siostry. Jesteście urszulankami. Dobrze mi się sprawujcie. Zapamiętam to do końca życia.  

(ug)