"WarszawJAKI… nie spierdo*cie tego"; "21 października 2018 roku głosuję obojętnie na kogo, byle było podpisane PiS. To tyle w kwestii podziału prawicy" – wpisy takiej treści na Twitterze podał dalej Adam Tomczyński - nowo powołany sędzia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która cieszy się wyjątkową autonomią i ma zajmować się postępowaniami dyscyplinarnymi nie tylko sędziów, ale również przedstawicieli innych zawodów prawniczych. Sędzia Tomczyński nie tylko kolportował treści wspierające Prawo i Sprawiedliwość, ale także komentował ostatnie wydarzenia polityczne i trwającą kampanię wyborczą. Według prawników, z którymi rozmawiał nasz reporter Patryk Michalski, wpisy Adama Tomczyńskiego powinien przeanalizować rzecznik dyscyplinarny Sądu Najwyższego. Po pytaniach reportera RMF FM, wczoraj Adam Tomczyński usunął swoje konto na Twitterze pisząc m.in. "nie oceniam innych polityków, nie oceniam kampanii (…) ale rzeczywiście ma Pan rację (…) kończę swoją działalność na Twitterze".

20 września prezydent Andrzej Duda wręczył akty powołania do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego. Na filmie ( czas: 4:30) widać Adama Tomczyńskiego  

Prezydent wręczając 20 września nominacje do Izby Dyscyplinarnej mówił, że "ma być ona strażą nad polskim wymiarem sprawiedliwości - nad działaniem sędziów zgodnie z prawem, zgodnie z zasadami etyki zawodowej". Andrzej Duda podziękował też nowo powołanym sędziom za determinację, by naprawiać polski wymiar sprawiedliwości. Wierzę, że - również dzięki państwu - ocena sądownictwa w Polsce wzrośnie - dodał. Były to słowa skierowane do dziesięciorga sędziów - w tym Adama Tomczyńskiego - dotychczas radcy prawnego, komentatora prorządowych mediów i sędziego po przejściach, który w 2005 roku zrezygnował z zawodu. Reporter RMF FM Patryk Michalski prześledził aktywność sędziego na Twitterze już po otrzymaniu nominacji. Publikowane przez niego wpisy, a także te podawane dalej, trudno pogodzić z nadziejami wyrażonymi przez głowę państwa.

"JAKI (I JEGO SZTAB) ROBIĄ WSZYSTKO CO MOŻNA"

Pokaźna część tweetów Adama Tomczyńskiego dotyczyła sportu (od piłki nożnej po turnieje szachowe), ale sędzia nie potrafił sobie odmówić kontrowersyjnych komentarzy na temat rozgrywek politycznych. W ostatnich tygodniach wiele uwagi poświęcał kampanii wyborczej: "może ktoś ma przecieki z sondaży warszawskich? Jakaś mucha przez sztab PO/PiS przelatywała i coś zabzyczała?" - pytał.


Sędzia przede wszystkim interesował się kandydatami wystawionymi przez Prawo i Sprawiedliwość. Na przykład w konwersacji z użytkownikiem Sędzia Polski przyznał: "Może jestem skażony warszawską perspektywą, ale że Jaki (i jego sztab) robią wszystko co można to widzę. Gdzie indziej trudno mi dostrzec takie zaangażowanie". Podał dalej wpis wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka: "Jeżeli PO widzi problemy w Warszawie i ma propozycje ich rozwiązania, to pytanie: Dlaczego nie zostały rozwiązane przez ostatnie 12 lat, kiedy ta partia rządziła w Warszawie".


W wymianie zdań z innym użytkownikiem Twittera komentował aktywność Mirosławy Stachowiak-Różeckiej, kandydatki PiS na prezydenta Wrocławia.

Dyskutował także na temat szans Kacpra Płażyńskiego, kandydata PiS na prezydenta Gdańska.

Sędzia - na podstawie tweeta opublikowanego przez Marcina Palade - analizował również preferencje do sejmików wojewódzkich.


Najwięcej kontrowersji mogą budzić jednak dwa tweety podane dalej przez Adama Tomczyńskiego. Jeden z nich został opublikowany przez blogera Piotra Wielguckiego znanego szerzej jako Matka Kurka: "21 października 2018 roku głosuję obojętnie na kogo, byle było podpisane PiS. To tyle w kwestii "podziału prawicy". Taka deklaracja kolportowana przez sędziego Sądu Najwyższego może być odebrana jako jasna deklaracja sympatii politycznych.

Drugi z tweetów, wulgarny [z tego powodu jedna z liter została zamazana - red.] trudno zinterpretować inaczej niż jako wezwanie, by w wyborach na prezydenta stolicy, głosować na Patryka Jakiego. 

"ZARAZ SIĘ OKAŻE, ŻE SMOGORZEWSKI NIE JEST NICZYIM KANDYDATEM"

Adam Tomczyński wchodził także w interakcje z politykami opozycji. W taki sposób komentował seksistowski występ prezydenta Legionowa Romana Smogorzewskiego z Platformy Obywatelskiej na konwencji wyborczej  z udziałem rzecznika Platformy Jana Grabca (po skandalu Smogorzewski zrezygnował z członkostwa w tej partii).

Wpisy sędziego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego przypominają raczej zaczepki oponenta politycznego niż wyważone opinie.

Z wpisów Adama Tomczyńskiego łatwo wyczytać niechęć wobec polityków opozycji i troskę o partię rządzącą i jej zaplecze. Sędzia retweetował wpisy z konta Popieramy Premiera Mateusza Morawieckiego. A tak odniósł się do ortograficznej wpadki na plakacie wyborczym współpracownika Patryka Jakiego, który startuje do Rady Warszawy. (Chodzi o billboard Sebastiana Kalety, gdzie pojawił się napis Praga "Połódnie").

Podał dalej również wpis Pawła Szefernakera, wiceministra spraw wewnętrznych i administracji, który odsyłał do strony internetowej, na której czytamy o "pajęczynie chciwości TOTALNEJ OPOZYCJI", a jedna z zakładek została zatytułowana "Lista zdrady narodowej".

"MAM TAM COŚ POWAŻNEGO DO ZROBIENIA"

W swoich wpisach Adam Tomczyński opisywał też początki pracy w nowo utworzonej Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, często zwracając uwagę na nadmiar pracy i problemy organizacyjne: "przecież ja stamtąd prawie nie wychodzę, a jak wracam do domu to albo czytam ustawę albo opinie piszę. Myślę, że wyrobiłem przez tydzień kwartalną normę obecności w SN "zwykłego sędziego". Tego samego dnia napisał: "zaczynamy od ZERA najpierw szef kancelarii potem sekretariat potem akta, inaczej się nie da Na razie wywalczyliśmy pokoje, jeszcze nie mam komputera. Wiem, że mogę bez niego ale bez akt nie dam rady".

W rozmowie z jednym z użytkowników Twittera Adam Tomczyński był namawiany, żeby starał się o prezesurę w Izbie Dyscyplinarnej, a nawet w ogóle w Sądzie Najwyższym, ale jednoznacznie odpowiedział: "NIE będę prezesem tej Izby ani żadnej innej ale dziękuję za kibicowanie :) :) :)". Namawiany dalej, by "walczył o pełną pulę", jeszcze raz odpisał "nie :):):), mam tam coś ważnego do zrobienia a prezes ID [Izby Dyscyplinarnej - red.] bardzo sensowny więc niech robi swoje a ja to na czym się znam". W innych tweetach sędzia Izby Dyscyplinarnej próbował nawiązać kontakt z ministrem sprawiedliwości, oznaczając Zbigniewa Ziobrę, kiedy jego twitterowy rozmówca zaproponował utworzenie "centralnej izby dyscyplinarnej dla wykładowców akademickich". Rozmowa dotyczyła Marcina Matczaka, wykładowcy UW, znanego z krytyki zmian w wymiarze sprawiedliwości przeprowadzonych przez PiS.

W innej wymianie zdań Kot Mruk napisał Adamowi Tomczyńskiemu: "Wybrali chyba w USA tego konserwatywnego sędziego". Chodziło o kontrowersyjną nominację do Sądu Najwyższego dla Bretta Kavanaugha, który został oskarżony o molestowanie koleżanki podczas licealnej imprezy. Sędzia odpowiedział: "wśród okrzyków hańba - przy zachowaniu odpowiednich proporcji sam słyszę to codziennie wchodząc do SN".

"NIE OCENIAM INNYCH POLITYKÓW (...) ALE MA PAN RACJĘ (...) KOŃCZĘ SWOJĄ DZIAŁALNOŚĆ NA TWITTERZE"

Adam Tomczyński nie zgodził się na spotkanie, ani telefoniczną rozmowę na temat swojej aktywności w internecie. Ale do pytań naszego reportera odniósł się w oświadczeniu przesłanym w prywatnej wiadomości na Twitterze. "Nie oceniam innych polityków i nie oceniam kampanii wyborczej, moje wpisy koncentrują się na sprawach sportowych, ale rzeczywiście ma Pan rację. Skoro budzi to Pana czy kogokolwiek wątpliwości kończę swoją działalność na Twitterze. To co miało uzasadnienie wcześniej, nie ma w tej chwili". Kilka godzin później konto Adama Tomczyńskiego zniknęło z Twittera.

NIEŚWIADOMA KRYTYKA KANCELARII PREZYDENTA

Prezydencki minister Paweł Mucha przy okazji piątkowej konferencji prasowej wiele uwagi poświęcił postawie sędziów, podkreślając, że w przepisach polskiej konstytucji wprost jest wskazany zakaz prowadzenia przez nich działalności publicznej. Wypowiedź współpracownika prezydenta dotyczyła krytyki głowy państwa przez środowiska sędziowskie ze względu na kolejne nominacje do Sądu Najwyższego przed werdyktem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. 

Warto przytoczyć kolejne fragmenty wypowiedzi prezydenckiego ministra, bo przedstawiony opis jest odwrotnie proporcjonalny do tego, co robił sędzia Tomczyński. Choć dopiero co został powołany przez prezydenta jako jeden z tych, którzy mają uzdrowić polski wymiar sprawiedliwości. Andrzej Duda nie zwrócił jednak uwagi na wcześniejsze zaangażowanie polityczne Adama Tomczyńskiego. Przez polityków partii rządzącej, chwalenie i usprawiedliwianie kolejnych zmian wprowadzanych przez PiS, traktowane było jako jego atut. 

Jak wskazywał wybitny konstytucjonalista pan profesor Bogusław Banaszak, sędzia nie powinien zdradzać swoich przekonań politycznych, brać czynnego udziału w debacie politycznej, angażować się w kampanię wyborczą po stronie jakiegoś ugrupowania, wypowiadać się na temat realizacji kompetencji przez jakikolwiek organ władzy publicznej, czy deklarować publicznie przynależność do jakiejś religii czy kościoła. Mówimy o  konstytucyjnie wyrażonej zasadzie niezawisłości sędziowskiej, w ramach której zawiera się zakaz bezstronności sędziów, a bezstronność i niezależność sędziów może być zagrożona, jeżeli sędzia zajmuje czynną postawę w bieżących sporach politycznych, jeżeli publicznie opowiada się za lub przeciw kandydatem na określone stanowisko państwowe - mówił Paweł Mucha.

MATERIAŁ NA DYSCYPLINARKĘ?

O ocenę sytuacji poprosiliśmy prezesa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego Dariusza Zawistowskiego. Sędzia nie odnosił się do poszczególnych wpisów, lecz przypomniał, jakie są zasady, które powinny obowiązywać wszystkich sędziów. Z poniższej wypowiedzi można wnioskować, że wpisy Adama Tomczyńskiego powinny zostać przeanalizowane przez rzecznika dyscyplinarnego Sądu Najwyższego. Prezes Izby Cywilnej, wyznaczony do zastępowania Małgorzaty Gersdorf na stanowisku I prezesa Sądu Najwyższego pod jej nieobecność, podkreślał, że sędzia ma prawo do posiadania poglądów i wyrażania ich publicznie, ale pod warunkiem, że nie zostaną one odczytane jako wspieranie konkretnego ugrupowania politycznego.

Sędzia nie może angażować się w działalność polityczną, ale ma oczywiście prawo do poglądów i przekonań, może je wyrażać publicznie. Z tym zastrzeżeniem, że nie może być to odczytywane jako angażowanie się w działalność polityczną. Z tego punktu widzenia, trzeba te wypowiedzi przeanalizować. Jeżeli dałoby się stwierdzić, że to jest opowiadanie się po stronie jednego z ugrupować, to byłoby to działanie naruszające reguły etycznego zachowania sędziego. I jest pytanie, czy nie powinno spotkać się to z reakcją organów właściwych w takiej sytuacji. Bo jeżeli sędzia narusza zasady etyki, to naraża się m.in. na odpowiedzialność dyscyplinarną. Podkreślam, że od dłuższego czasu sędziom zarzuca się zaangażowanie w działalność polityczną, ale chodziło zazwyczaj o wypowiedzi sędziów należących do IUSTITI, czy rzecznika prasowego Sądu Najwyższego, gdzie nie ma mowy o tym, żeby któryś z sędziów opowiadał się po stronie określonej opcji politycznej i te działania oceniał z punktu widzenia określonej partii. Takiej wypowiedzi nie było. Sędzia ma prawo wypowiadać się w kwestiach istotnych dla funkcjonowania państwa, uwzględniając pozycję sędziego, na przykład zgłaszając wątpliwości, czy rozwiązania są zgodne ze standardami konstytucyjnymi. Ale to jest jednak zupełnie inna historia, inny wymiar, niż na przykład odnoszenie się do programu politycznego partii, czy odnoszenie się do kandydatów, których określone ugrupowanie zgłosiło w wyborach - podkreślał Dariusz Zawistowski w rozmowie z reporterem RMF FM.

(j.)