Liczba amerykańskich żołnierzy zgromadzonych w rejonie Zatoki Perskiej przekroczyła 200 tysięcy - poinformował amerykański Departament Obrony. Prawie połowa, bo aż 98 tysięcy, znajduje się w Kuwejcie, skąd zgodnie z planami ma nastąpić główne uderzenie sił lądowych.

Tymczasem iracki wiceprezydent Taha Yassin Ramadan oznajmił, że Irak jest gotów do dialogu ze Stanami Zjednoczonymi, jeśli tylko Waszyngton zrezygnuje ze swych planów militarnej akcji zbrojnej przeciwko Bagdadowi i nie będą ingerować w wewnętrzne sprawy Iraku.

Biały Dom nie skomentował tej wypowiedzi. Zaznaczył jednak, że na razie pracuje jednak nad nową rezolucją, którą zamierza w najbliższym czasie przedłożyć Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Clark: Wojna 24 marca

W samym Bagdadzie, podczas piątkowych modłów, do ukarania Amerykanów, jeśli zaatakują Irak wzywał wszystkich muzułmanów szejk Bakr Al Asamaraee: Od tej chwili powinniście wszyscy uważać się i zgłaszać do misji, nie jako samobójcy, lecz jako mudżahedini, święci wojownicy. Bojkotować Amerykanów, syjonistów i wszystkich występujących przeciwko islamowi. Obywatele Kataru, Bahrajnu czy Kuwejtu powinni stanąć ramię w ramię by usunąć niewiernych z naszych terytoriów.

Z uwagi na wzrost napięcia a także coraz większą groźbę wojny ONZ zdecydowało się wycofać część swego personelu z Iraku. W ciągu dwóch tygodni wyjechało około 450 osób, czyli połowa pracowników ONZ-owskich agend. Decyzja ta nie dotyczy jednak inspektorów rozbrojeniowych.

W Bagdadzie i w innych regionach Iraku przebywa jeszcze około 700 osób; w tym pracownicy UNICEF (Funduszu Narodów Zjednoczonych Pomocy Dzieciom), WHO (Światowej Organizacji Zdrowia), innych agend ONZ oraz ponad 200 międzynarodowych inspektorów.

06:00