Premier Donald Tusk poleci do Berlina. "Spotkanie liderów z udziałem premiera Donalda Tuska odbędzie się dziś po południu" - napisał na platformie X rzecznik rządu Adam Szłapka. W stolicy Niemiec odbędą się rozmowy wysokiego szczebla dotyczące planów zawieszenia broni w Ukrainie. W niemieckiej stolicy oczekiwani są m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, premier Włoch Giorgia Meloni oraz premier Holandii Dick Schoof.

  • Chcesz być na bieżąco? Odwiedź stronę główną RMF24.pl.

"Od początku berlińskich negocjacji uczestniczy w nich doradca premiera ds. bezpieczeństwa, min. Robert Kupiecki. Spotkanie liderów z udziałem premiera Donalda Tuska odbędzie się dziś po południu" - czytamy we wpisie Szłapki.

W Berlinie rozmawiały już delegacje USA i Ukrainy. W spotkaniu delegacji USA i Ukrainy uczestniczyli Steve Witkoff, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oraz Jared Kushner, zięć prezydenta USA Donalda Trumpa.

"Przedstawiciele przeprowadzili pogłębione rozmowy... osiągnięto znaczny postęp i spotkają się ponownie jutro rano" - napisał w niedzielę Witkoff w poście na X.

Szczegóły rozmów w Berlinie nie są znane, wiadomo, że mają być kontynuowane dzisiaj. Wciąż nie jest jednak jasne, w jakim formacie i z którymi szefami państw lub rządów w Europie.

W niemieckiej stolicy oczekiwani są m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, premier Włoch Giorgia Meloni oraz premier Holandii Dick Schoof. Z komunikatów strony ukraińskiej wynika, że rozmowy mają dotyczyć m.in. gwarancji bezpieczeństwa, odbudowy kraju oraz porozumienia politycznego kończącego wojnę.

O udziale premiera w berlińskim spotkaniu jako pierwszy poinformował w poniedziałek TVN24. 

Putin symuluje dyplomację

Dziennik "Tagesspiegel" zauważa, że w berlińskich rozmowach brakuje najważniejszego uczestnika: rosyjskiego agresora. "Putin symuluje dyplomację, by kontynuować wojnę na swoich warunkach" - twierdzi redakcja.

Zdaniem "Tagesspiegel"  spotkanie w Berlinie ma trzy cele. Zełenski chce upewnić się co do wsparcia ze strony Europejczyków, a równocześnie chce zasygnalizować USA, że nie on ponosi winę za fiasko zabiegów Trumpa o rozejm. Europa musi pokazać zdolność do działania, co jest tym ważniejsze, że z punktu widzenia Trumpa Europa jest upadającym kontynentem; w Berlinie Europa nie może dopuścić, by Rosjanie i Amerykanie rozstrzygnęli bez udziału Europejczyków o losach Ukrainy i tym samym o przyszłości  architektury bezpieczeństwa.

Merz sprawia wrażenie, że jest świadomy dramatycznego położenia; w sobotę ostrzegł, że "Putin nie zatrzyma się" i zamierza reaktywować Związek Sowiecki w dawnych granicach. Dotychczas nie wyciągnięto jednak właściwych wniosków. Potrzebne są ostrzejsze sankcje - zaznacza "Tagesspiegel".

"Putin zgodzi się na negocjacje tylko wtedy, gdy presja wzrośnie, także wskutek dostaw broni (od Zachodu do Ukrainy - przyp. RMF FM)" - pisze komentatorka dziennika, precyzując, że chodzi o lepszą obronę przeciwlotniczą i większe dostawy amunicji. Jej zdaniem Niemcy muszą dostarczyć Ukrainie pocisków manewrujących Taurus, aby możliwe były ataki na magazyny i stanowiska dowódcze rosyjskiej armii za linią frontu.

Dla Europy oznacza to ogromne obciążenia i trudne zadania, jeśli jednak "nie weźmie tych spraw w swoje ręce, zrobią to USA i Rosja" - ostrzega w konkluzji "Tagesspiegel".