Dowództwo inwazji w Iraku zmienia nieco plany operacji - pisze dziennik "The New York Times". Przed uderzeniem na Bagdad zamierza wyeliminować oddziały wierne Saddamowi na południu kraju i chce zabezpieczyć linie zaopatrzeniowe do stolicy Iraku.

Do tej pory brytyjsko-amerykańskie wojska miały omijać punkty oporu na południu, zmierzając szybko w stronę Bagdadu. Pentagon chciał tam w decydującej bitwie pokonać oddziały Gwardii Republikańskiej o obalić Saddama Husajna.

Coraz częstsze walki na południu, szczególnie z fanatycznymi fedainami, wymusiły zmianę tej strategii. Nowe plany przewidują odcięcie szlaków komunikacyjnych między miastami na południu a stolicą i skierowanie tam sił specjalnych oraz piechoty zmechanizowanej. Brytyjczycy walczą o Basrę a Amerykanie w rejonie Nadżafu i Nasariyi. Siły koalicji chcą uniknąć walk ulicznych, w związku z tym nasiliły się tam bombardowania irackich centrów dowodzenia i stanowisk obrony.

Zmiana taktyki ma dwa główne cele: ochronę linii zaopatrzenia zmierzających do Bagdadu i przekonanie szyickiej ludności południa Iraku, że warto powstać przeciwko Husajnowi. Amerykanie i Brytyjczycy nie pozostawią ich teraz bez pomocy. Jak podkreślają źródła w dowództwie operacji, opóźnienie szturmu na Bagdad nie powinno być dłuższe niż kilka dni.

foto RMF

13:35