Za nami prezydenckie, przed nami samorządowe i przyszłoroczne, parlamentarne - zawsze są jakieś wybory, przed którymi władza musi się łasić, a nie reformować. Tego właśnie mam już serdecznie dość.

Zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn, a potem podnieść wiek emerytalny, ale jeszcze nie teraz, bo.... PRZED NAMI WYBORY...

Gwałtownej reakcji związków zawodowych najwyraźniej obawia się rząd - tak wynika z Kontrwywiadu RMF FM, którego gościem był Dariusz Filar, członek Rady Gospodarczej przy premierze Tusku (polecam przeczytanie i odsłuchanie - jeżeli mieliście wątpliwości czy ten rząd ma zamiar coś porządnie teraz zreformować, to radzę posłuchać).

Najbardziej uderza mnie to, że obawiamy się protestów tych, którzy i tak łakomie głaszczą swoje przywileje, a potem (w razie czego) wyjdą protestować na ulice polskich miast. Jednocześnie walimy jak w bęben w tych, którzy siedzą cicho, są w wieku produkcyjnym i na własnych barkach dźwigają finansowanie tych, którzy przedwcześnie odeszli na emeryturę.

Coraz głośniej mówi się o zlikwidowaniu becikowego, odebraniu ulgi na dziecko, na internet. Brawo! Róbmy dalej wszystko, żeby zmniejszyć populację tych, którzy nas będą utrzymywać.

Logiki w tym za grosz.

No, może przesadziłam - jest jakaś logika. Rządzącym się wydaje, że ich to nie dotyczy. Przecież syty głodnego nie zrozumie.