Prokuratorzy, którzy wrócili ze Smoleńska, pobrali do badań m.in. fragment brzozy, w której mogły utkwić części Tu-154M. Przesłuchali również jedenastu świadków, którzy 10 kwietnia 2010 roku sprowadzali prezydencki samolot na ziemię.

Prawie przez miesiąc od - 15 września do 13 października - w Smoleńsku pracował m.in. prokurator Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prowadzącej śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej, razem z jedenastoma biegłymi i ekspertami.

Polscy eksperci uczestniczyli w uzupełniających oględzinach wraku i elementów samolotu oraz miejsca i rejonu katastrofy. W toku tych oględzin pobrano szereg (ponad 200) próbek, które obecnie będą podlegały dalszym szczegółowym badaniom na terenie Rzeczypospolitej Polskiej; pobrano także do badań fragment brzozy, w której tkwiły elementy, które mogą pochodzić z samolotu Tu-154M nr 101 - powiedział rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa.

Od 19 września do 10 października w Moskwie przebywał również śledczy Wojskowej Prokuratury Okręgowej razem z czterema biegłymi. Polacy uczestniczyli w przesłuchaniu jedenastu świadków - którzy sprowadzali na ziemię Tu-154M. Dodatkowo prokurator wziął udział w uzupełniających oględzinach terminalu łączności satelitarnej połączonych z czynnościami badawczymi ekspertów. Jak już wielokrotnie informowaliśmy, urządzenie to nie rejestrowało treści prowadzonych rozmów - tłumaczył płk Rzepa.

Długa historia smoleńskiego śledztwa

Do tej pory polscy prokuratorzy i biegli osiem razy wyjeżdżali do Rosji w związku ze śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej. Poprzednio - na przełomie lipca i sierpnia - do Smoleńska pojechała licząca 13 osób grupa specjalistów. Wykonali pomiary szczątków samolotu przed ewentualnym sprowadzeniem wraku do kraju. Polski prokurator przywiózł z Moskwy ponad tysiąc próbek biologicznych ofiar katastrofy smoleńskiej wykorzystywanych do badań DNA.

Śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej zostało przedłużone do 10 kwietnia przyszłego roku. Jest prowadzone w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu TU-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent RP Lech Kaczyński oraz członkowie załogi".

Ponad rok temu prokuratura postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom z 36. specpułku. Chodzi o organizację lotu Tu-154M. Wojskowi nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Grozi im do 3 lat więzienia.

Naczelna Prokuratura Wojskowa - po przeprowadzeniu badań genetycznych dwóch ekshumowanych we wrześniu ciał ofiar - poinformowała, że doszło do zamiany ciała Anny Walentynowicz z ciałem innej z ofiar katastrofy smoleńskiej. Prokuratura zdecydowała, że do końca roku zostaną jeszcze przeprowadzone kolejne cztery ekshumacje.