Ministerstwo Sprawiedliwości kasuje stanowiska asystentów sędziów lub przekształca je w posady urzędnicze - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". W ciągu ostatnich dwóch lat z sądów zniknęło aż 161 etatów asystentów. Tymczasem sędziowie od lat apelują o dodatkową pomoc.

Jak wynika z danych udostępnionych przez Ogólnopolskie Stowarzyszenie Asystentów Sędziów (OSAS), aż w 40 proc. sądów powszechnych asystenci pomagają więcej niż dwóm sędziom, mimo że przepisy na to nie zezwalają. Zdarzają się wypadki, kiedy jeden asystent współpracuje ze wszystkimi, czasem kilkunastoma sędziami z wydziału - mówi Piotr Kwaka, przewodniczący OSAS.

Ministerstwo Sprawiedliwości decyduje się na likwidację bądź przekształcenie w stanowiska urzędnicze istniejących etatów asystentów z kilku powodów. Ciężkie warunki pracy, duże wymagania oraz zbyt niskie płace (około 2 tys. zł na rękę) sprawiają, że niewiele osób chce wykonywać ten zawód. Stanowiska asystenckie pozostają nieobsadzone przez wiele miesięcy, a sędziowie - pozbawieni kadry pomocniczej - zamiast zająć się orzekaniem, wykonują papierkową robotę.

Nasz zawód, dopóki nie zmienią się zasady wynagradzania i warunki pracy, nigdy nie będzie na tyle atrakcyjny, by wakujące stanowiska były szybko obsadzane - ocenia Kwaka. A biorąc pod uwagę, że rząd skupia się na szukaniu oszczędności, asystenci nie mają co liczyć na podwyżki.