Organizator rowerowych mas krytycznych w Gdyni musi zapłacić 300 złotych mandatu za jazdę rowerem po nadmorskiej promenadzie - taki wyrok zapadł przed sądem w Gdańsku. Co ciekawe, wydał go sędzia Ryszard Milewski. Były prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku wrócił do pracy po aferze ze swoim udziałem i wielomiesięcznym zwolnieniu lekarskim.

Łukasz Bosowski ze Stowarzyszenia Rowerowa Gdynia w lipcu 2012 nie przyjął mandatu, który podczas masowego przejazdu chcieli nałożyć na niego policjanci. W październiku otrzymał nakazowy wyrok Sądu Rejonowego w Gdyni w tej sprawie. Został uznany za winnym wykroczenia. Nie zastosował się bowiem do wiążącego polecenia funkcjonariusza policji nakazującego zejście z rowerów i pokonanie pieszo odcinka promenady.

Policja tłumaczyła, że chodziło o bezpieczeństwo osób spacerujących promenadą. Rowerzysta po przejściu kilkudziesięciu metrów wsiadł na rower i kontynuował jazdę wbrew wydanemu poleceniu. 

Sędzia Ryszard Milewski odrzucił dziś apelację rowerzysty w tej sprawie. Aktywista rowerowy musi zapłacić i mandat i koszty postępowania sądowego. Sędzia argumentował, że policjanci mieli rację "a sprawa jest bardzo prozaiczna". Była zgoda na zgromadzenie masy krytycznej. Ponad 100 rowerzystów jechało tego dnia wyznaczonymi ulicami. Policjanci zabezpieczali przejazd. Nie trzeba mieć dużej wyobraźni, żeby stwierdzić, że wjazd na taką promenadę, gdzie idą ludzie, dzieci, jest bardzo dużo osób, to 100 rosłych rowerzystów stanowi jakieś zagrożenia dla tych ludzi - mówił w uzasadnieniu Milewski. Tłumaczenia rowerzysty, że promenada na mapach jest trasą rowerową a przechodniów było nie wielu, sędzia nie przyjął.

Były prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku po powrocie do pracy będzie orzekać między innymi w tak prozaicznych sprawach. Wyrok właśnie ze względu na jego osobę, spotkał się z dużym zainteresowaniem mediów. Pytany o to zainteresowanie Milewski krótko odpowiedział dziennikarzom: Można się cieszyć. Nie wiem. Nie wiem z jakiej to przyczyny.

Rzecznik dyscyplinarny przy Krajowej Radzie Sądowniczej cały czas prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie kompromitujących Milewskiego nagrań rozmów z dziennikarzem - rzekomym pracownikiem kancelarii premiera. Rozmówca próbował z sędzią ustalać skład sędziowski, który miał orzekać w sprawie aresztu dla Marcina P. - eksprezesa Amber Gold.

Taśmy z tych nagrań cały czas są badane przez biegłych z zakresu fonoskopii. Śledztwa w związku z tą aferą prowadzą także dwie prokuratury.