Ministerstwo Sprawiedliwości wszczęło kontrolę w sprawie sędziego ze Słupska, który wypuszczał szefa Amber Gold Marcina P. na przepustki. Według ministerstwa, podejrzany sędzia mógł złamać przy tym procedury - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Berenda.

Zobacz również:

Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy w Ministerstwie Sprawiedliwości, sędzia mógł albo wykazać się niekompetencją albo, co gorsza, nawet dopuścić się korupcji. Resort nie przesądza na razie o winie sędziego, ale chce wiedzieć jakim cudem Marcin P. dostawał przepustki i ostatecznie zawieszono mu karę.

Marcin P. siedział w więzieniu trzy razy: w roku 2006, 2007 i 2009. Podejrzenia budzi ten trzeci raz, kiedy szef Amber Gold spędził za kratkami 4 miesiące za wyłudzenia kredytów. Miał siedzieć dłużej, ale sąd wypuszczał go na przepustki i ostatecznie odwiesił karę. Marcin P. przekonał sędziego, że jest jedynym żywicielem rodziny i musi zarabiać.

Reporter RMF FM usłyszał w ministerstwie, że Marcin P. miał wtedy skłamać, bo zamiast uczciwie pomagać rodzinie rozkręcał właśnie Amber Gold i robił to z naruszeniem prawa. Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zlecił w związku z tym kontrolę, bo podejrzewa, że sędzia, który wypuszczał Marcina P. na wolność, mógł albo nie dopełnić obowiązków i nie sprawdzić, co tak naprawdę robi jego podopieczny, albo co gorsza - mógł dopuścić się korupcji.

Marcin P. usłyszał nowy zarzut

Szef Amber Gold usłyszał w zeszłym tygodniu już siódmy prokuratorski zarzut - tym razem zaplanowanego oszustwa wobec wielu osób na kwotę co najmniej 181 milionów złotych. Postawiono go na podstawie szczegółowej analizy dokumentów finansowo-księgowych, zabezpieczonych w siedzibie Amber Gold. Mężczyźnie grozi teraz nawet 15 lat więzienia.

Po dokładnym sprawdzeniu m.in. przepływów finansowych przeprowadzanych w ostatnich latach przez Amber Gold okazało się, że zbierane od inwestorów pieniądze nigdy nie miały do nich trafić. Świadczyć mają o tym wpłaty i wypłaty oraz przelewy wpłacanych pieniędzy przez klientów spółki.

Jak nieoficjalnie ustalił nasz dziennikarz Roman Osica, po przesłuchaniu kilkuset świadków zsumowano ich roszczenia wobec Amber Gold i na taką właśnie sumę sformułowano zarzut. Oszustwo jest o wiele poważniejszym przestępstwem niż te, które zarzucono Marcinowi P. wcześniej.

17 sierpnia prezes Amber Gold usłyszał sześć zarzutów. Dotyczyły one m.in. prowadzenia bez zezwolenia działalności bankowej i kantorowej oraz posłużenia się fałszywymi potwierdzeniami przelewów na kwotę 50 mln złotych. Marcin P. jest też podejrzany o niezłożenie sprawozdania finansowego spółki za lata 2009, 2010 i częściowo 2011 rok, do czego się przyznał.