Ponad sześciotysięczna gmina Słopnice w Małopolsce trzyma kciuki za jednego z kandydatów na fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych. Chodzi o Berniego Sandersa. Jego ojciec urodził się w Słopnicach i w wieku 17 lat wyemigrował do USA. Sanders w zmaganiach o nominację Partii Demokratycznej depcze po piętach samej Hilary Clinton.

Berni (Bernard) Sanders nie kryje swoich polskich i żydowskich korzeni. Niespełna trzy lata temu odwiedził małopolskie Słopnice. Wizytę doskonale pamięta wójt Słopnic Adam Sołtys. Człowiek taki ciepły, serdeczny, życzliwy, interesujący się wieloma społecznymi sprawami: służba zdrowia, rolnictwo, edukacja. To zapamiętałem najbardziej. To takie ciepło, brak dystansu i serdeczność pana senatora - opowiada wójt.

Sanders odwiedził m.in. miejsce, gdzie stał jego rodzinny dom. Wprawdzie został zburzony w latach 90. poprzedniego wieku, to zostały jednak jego fotografie. Władze gminy znalazły także część dokumentów związanych z jego rodziną m.in.  akt zgonu babci, która prowadziła w Słopnicach sklep i karczmę.

Kibicujemy mu, śledzimy na bieżąco jego wyniki, skoro przyznał się do korzeni z Polski i ze Słopnic, to my też staramy się go wspierać
- mówi Adam Sołtys. Rodzina Sandersa zginęła podczas drugiej wojny światowej, podczas eksterminacji Żydów przez Niemców. Łezka zakręciła mu się w oku, szczególnie kiedy przekazywaliśmy mu te osobiste pamiątki i zapytał nawet, co on może zrobić dla nas. Zaprosił nas do Stanów Zjednoczonych, ale powiedzieliśmy, że jak zniosą wizy, to przyjedziemy. Pan senator obiecał, że będzie pracował nad tym tematem. Gdyby został prezydentem, to myślę, że upomnimy się o realizację tych słów - mówi wójt Słopnic.