„Badania miały pewien systematyzm i były pełne spostrzeżeń naukowych. Nieprawdopodobny zmysł obserwatora, który był u Leonarda da Vinci i zmysł syntezy – to jest to, co mnie rzuciło na kolana” – mówi gość „Dania do Myślenia” w RMF Classic, ortopeda i wykładowca anatomii czynnościowej na WUM Dariusz Białoszewski. Mowa o polskim wydaniu rysunków anatomicznych da Vinci „Mechanika człowieka”. Białoszewski jest autorem przedmowy do tego dzieła. „Najbardziej kręcące w tym wszystkim jest śledzenie myśli i rozumowania Leonarda. Z jego rysunków wynika, że uznawał człowieka za sztukę. Poszanowanie i kult ciała był ogromny” – uważa gość RMF Classic. „Fascynowało mnie jego myślenie jak to wszystko ze sobą działa – to, co nazywamy w tej chwili anatomią czynnościową” – dodaje ortopeda. Zdaniem Białoszewskiego „człowieka można postrzegać również jako pewne dzieło sztuki inżynierskiej”. „To się też przekłada bezpośrednio na myślenie Leonarda o maszynach” – mówi gość „Dania do Myślenia”.

„Badania miały pewien systematyzm i były pełne spostrzeżeń naukowych. Nieprawdopodobny zmysł obserwatora, który był u Leonarda da Vinci i zmysł syntezy – to jest to, co mnie rzuciło na kolana” – mówi gość „Dania do Myślenia” w RMF Classic, ortopeda i wykładowca anatomii czynnościowej na WUM Dariusz Białoszewski. Mowa o polskim wydaniu rysunków anatomicznych da Vinci „Mechanika człowieka”. Białoszewski jest autorem przedmowy do tego dzieła. „Najbardziej kręcące w tym wszystkim jest śledzenie myśli i rozumowania Leonarda. Z jego rysunków wynika, że uznawał człowieka za sztukę. Poszanowanie i kult ciała był ogromny” – uważa gość RMF Classic. „Fascynowało mnie jego myślenie jak to wszystko ze sobą działa – to, co nazywamy w tej chwili anatomią czynnościową” – dodaje ortopeda. Zdaniem Białoszewskiego „człowieka można postrzegać również jako pewne dzieło sztuki inżynierskiej”. „To się też przekłada bezpośrednio na myślenie Leonarda o maszynach” – mówi gość „Dania do Myślenia”.
Białoszewski: Najbardziej kręcące w tym wszystkim jest śledzenie myśli i rozumowania Leonarda. Z jego rysunków wynika, że uznawał człowieka za sztukę / LEWIS WHYLD / PA WIRE /PAP/EPA

Tomasz Skory: Kiedy człowiek się natyka w księgarni na album z dziełami Leonarda da Vinci, to raczej nie spodziewa się, że autorem przedmowy będzie ortopeda, a panu się to przytrafiło. Co pan tam robi?

Dariusz Białoszewski: Wydaje mi się, że to jest takie spełnienie - w pewnym sensie - marzeń. Ja sobie wyobrażałem, przystępując do pracy nad redakcją polskiego wydania tej książki...

...mówimy o "Mechanice człowieka", która właśnie ukazała się w Polsce.

Mówimy o "Mechanice człowieka", tak, o kartach anatomicznych, takim rękopisie anatomicznym Leonarda da Vinci. Wydawało mi się, że będę miał do czynienia z takim atlasem anatomicznym. Z doskonałym, wspaniałym atlasem, bo wiadomo, że mistrzostwo rysunku Leonarda było ogromne, tym bardziej, że tworzył te karty u schyłku życia, 10 lat przed śmiercią, więc już był doświadczonym malarzem, rysownikiem, był doświadczonym wynalazcą. Natomiast, ku mojemu zaskoczeniu, szczególnie zajęła mnie lektura tego, co on pisał. Czyli tego, co jest zawarte na tych kartach oprócz rysunków anatomicznych, tekstu - który pisał specyficznym pismem, które zostało przetłumaczone. Mówimy o tym znanym piśmie lustrzanym...

...lustrzanym. Pisał lewą ręką, żeby nie rozmazywać atramentu.

Chodzi o to, że to są notatki przeznaczone dla niego tak na prawdę, bo te karty miały być częścią większej całości. To miało powstać ogromne dzieło anatomiczne, wieloaspektowe. Jak zwykle Leonardo nie skończył tego dzieła. I dlaczego ortopeda? Dlatego, że ortopeda zajmuje się narządem ruchu. Mnie zawsze ten narząd ruchu fascynował i zawsze byłem pełen podziwu dla stwórcy, czy ewolucji, czy jakby to nazwać. W każdym razie dla doskonałości tego dzieła, którym jesteśmy. Uważamy, że jesteśmy dziełem sztuki.

Z rysunków Leonarda też wynika, że on uznawał człowieka za dzieło sztuki?

Myślę, że tak. On generalnie wszystko co robił, to było sztuką. Wydaje mi się, że on żył dla sztuki. Ta sztuka była wieloprofilowa, ale w wielu aspektach się to przejawiało. Natomiast poszanowanie i taki kult ciała u Leonarda chyba był ogromny.

I to nie tylko jako u malarza, bo tak szczerze mówiąc, u malarza studiowanie anatomii jakoś specjalnie nie dziwi. Studiuje się mięśnie twarzy, szkicuje ręce, portreciści zajmują się poszczególnymi partiami twarzy i tak dalej. To jest jednak tylko korzystanie z wiedzy, a nie sięganie do ścięgien, czy tworzenie właśnie atlasu anatomicznego. Leonardo poszedł znaczenie dalej.

Tu chodzi o to, że najbardziej kręcące w tym wszystkim jest śledzenie myśli i rozumowania Leonarda. To znaczy, mnie najbardziej zafascynował Leonardo, jako naukowiec. Jemu nie wystarczało "odmodelowanie", czy odwzorowanie rzeczywistości, która w jego wydaniu jest fascynująco podana, ale fascynowało mnie jego myślenie, jak to wszystko działa, jak to wszystko ze sobą współpracuje. Na jakiej zasadzie to funkcjonuje. Czyli, to, co my nazywamy w tej chwili anatomią czynnościową, czy kinezjologią, czyli nie tylko to, jak to wygląda, ale ważniejsze jest to, jakie są implikacje czynnościowe wynikające z tego wyglądu chociażby. Te słynne schematy sznurkowe, które są nieodkrytym aspektem jeszcze jego twórczości.

A co to takiego, proszę powiedzieć?

Czyli robienie schematów czynnościowych. Te schematy sznurkowe służą temu, żeby zaobserwować koincydencję pomiędzy poszczególnymi częściami anatomicznymi. Jak się przesuwają dźwignie, w jaki sposób to działa. Ja myślę, że człowieka można postrzegać również w sposób mechanistyczny, stąd może "mechanics of man", czyli postrzegać go jako pewne dzieło sztuki inżynierskiej. To przekłada się bezpośrednio również na myślenie Leonarda o maszynach. Myślę, że rzadko jest też poruszany aspekt tego, że te wszystkie maszyny Leonarda, które on tworzył, kończył, nie kończył, bo jak wszyscy wiedzą, jest to człowiek, który rzadko kiedy kończył swoje dzieło. To jest fascynujące, że...

...wystarczało mu, że wiedział jak to powinno wyglądać.

Tak, wystarczało, że wiedział jaki jest koniec. Papież Urban X o nim mówił, że cały problem Leonarda polega na tym, że on na początku dzieła myśli o jego końcu, a na jego końcu już o początku następnego. W związku z tym, nigdy nie wystarczało czasu.

To ten sam papież, który zabronił Leonardowi dokonywania sekcji zwłok? Co troszeczkę utrąciło te badania.

Tak. Ale to już był koniec, to była końcówka, bo te karty to jest 1510 rok. To jest Pawia. To jest jego współpraca z takim wybitnym anatomem, anatomem della Torre, który wtedy w Pawii żył, razem z nimi współpracował i wykładał, posługiwał się kartami anatomicznymi. Natomiast chodzi o to, że te badania miały pewien systematyzm i były pełne pewnych spostrzeżeń naukowych.

Czy po ponad 500 latach doświadczeni lekarze anatomii mogą się czegoś nowego nauczyć od Leonarda da Vinci? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl