"Sprzęt, który w tej chwili ma polski kontyngent w Afganistanie, jest najlepszym sprzętem, ale przy dużych ładunkach nic nie jest w stanie zapewnić ochrony żołnierzom" - mówi w rozmowie z RMF FM były minister obrony Bogdan Klich. Dziś rano w Afganistanie zginęło pięciu polskich żołnierzy. Ich pojazd najechał na minę.

Agnieszka Burzyńska: Czy wie pan, co tam się wydarzyło?

Bogdan Klich: Słyszę o tym, że zginęli nasi żołnierze i to żołnierze dobrze pełniący swoje obowiązki w Afganistanie. Jako senator chciałbym wyrazić swoje współczucie, głębokie współczucie dla rodzin tych żołnierzy i przede wszystkim połączyć się z nimi w bólu. Przecież nie ma nic gorszego niż niewracający do domu syn czy mąż. Nasi żołnierze dobrze pełnią swoją rolę, swoją misję w Afganistanie. Są zaliczani do jednego z najlepszych kontyngentów wśród czterdziestu kilku kontyngentów biorących udział w tej misji. Tym bardziej należą się tutaj słowa uznania za to wszystko, co nasz kontyngent w Afganistanie robi.

Tym razem to nie był Rosomak, to był amerykański pojazd. Na czym polega różnica?

Zginęła cała załoga tzw. MRAP-a, czyli specjalnie umocnionego przeciwminowo pojazdu patrolowego. Te pojazdy polskie wojsko w Afganistanie wykorzystuje z daru amerykańskiego. Amerykanie użyczają nam tych pojazdów na czas tej misji. To są dobrze zabezpieczone pojazdy, ale jak widać ładunek musiał być ogromny, jeżeli był w stanie pokonać zabezpieczenia przeciwminowe tego MRAP-a.

Czy były już takie przypadki, że te MRAP-y najeżdżały na miny, na jakieś mniejsze ładunki, czy nie?

Tak też było w przeszłości kilkakrotnie. No i zdarzyło się, jeśli dobrze pamiętam, także dwukrotnie, że ginął żołnierz z załogi Rosomaka, choć jeszcze parę lat temu ten pojazd wydawał się doskonałym zabezpieczeniem dla naszych żołnierzy i uchodził powszechnie za nienaruszalny, tzn. za dobrze chroniący bezpieczeństwo naszych żołnierzy. Ale przy dużych minach, przy ładunkach kilkudziesięciu - albo nawet więcej - kilogramowych, odpalanych ręcznie, czyli celowanych na konkretny pojazd w kolumnie, okazuje się, że żadne, nawet najlepsze amerykańskie pojazdy nie są w stanie zapewnić pełnej ochrony jakimkolwiek żołnierzom, polskim czy amerykańskim.

Czy da się jeszcze lepszy sprzęt zakupić, żeby bardziej ich chronić?

Nie da się. Sprzęt, którym dysponuje w tej chwili nasz kontyngent w Afganistanie, jeżeli chodzi o pojazdy patrolowe, jest najlepszym sprzętem światowym. Rosomak uchodzi za jeden z najbezpieczniejszych pojazdów. MRAP-y, zarówno w tej wcześniejszej wersji, jak i w tej wersji MAX PRO, to najnowocześniejsze produkty amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego. Decyzje podjęte jeszcze za moich czasów, w 2008 roku, czyli tzw. "Pakiet afgański", za niebagatelną kwotę 1 mld 800 mln zł, doprowadził do takiego dozbrojenia naszego kontyngentu, że jest w tej chwili on jednym z sześciu najlepiej uzbrojonych kontyngentów w Afganistanie. A zatem, o ile dwa lata temu można było mówić o przyzwoitym uzbrojeniu naszych żołnierzy, o tyle w tej chwili można powiedzieć śmiało, że nasz kontyngent jest dobrze uzbrojony.