Jest 29 listopada, wieczór wróżb andrzejkowych. Niewinna zabawa, okazja do spotkania i uśmiechu, jednym słowem: tradycja??? A może jednak grzech, bałwochwalstwo i duchowe cudzołóstwo???

Opowiadaliśmy w Faktach RMF FM o najdziwniejszych sposobach "podglądania przyszłości". Nie tylko o tych tradycyjnych: lanie wosku i sprawdzanie, czyj but wyjdzie szybciej za drzwi (w domyśle: która panna szybciej wyjdzie za mąż), ale też o takich metodach wróżenia, o których do tej pory nawet nie słyszałam... Zabawy było co nie miara! Wyobraźcie sobie, co się działo kiedy słuchałyśmy relacji Piotra Bułakowskiego i czytałyśmy jego tekst o rumpologii, onychomancji i omfalomancji.

XXI wiek, a my o takich rzeczach:-)???

Tak.
I to nie tylko my.
I to coraz częściej.
Mam wrażenie, że każdy na swój sposób próbuje znaleźć pocieszenie i usłyszeć dobre słowo. Nawet, jeżeli mówi je obca osoba, wróżka. A jeżeli to wyłącznie żart, zabawa, chwila? Czy w takiej sytuacji wróżbiarstwo naprawdę jest groźne?

Kościół twierdzi, że tak. Przejrzałam kilka portali, na których znalazłam określenia już tu przez mnie przywoływane: o duchowym oszustwie i cudzołóstwie. Polski demonolog o. Aleksander Posadzki SJ mówi wręcz, że to grzech idolatrii, czyli bałwochwalstwa - najcięższy z możliwych, bo to, co robią wróżbici, rzekomo przepowiadając przyszłość, to próba przywłaszczenia sobie wiedzy, która jest znana tylko Bogu. Na potwierdzenie tych słów najczęściej przywoływane są dwa biblijne cytaty: 

"Jam jest ten, który niweczy znaki wróżów i wykazuje głupotę wieszczków..." (Iz 44,25)

"Nie będziecie się zwracać do wywołujących duchy ani do wróżbitów. Nie będziecie zasięgać ich rad, aby nie splugawić się przez nich. Ja jestem Pan, Bóg wasz!" (Kpł 19, 31)

Nie znalazłam jednak nikogo, kto przyznałby, że w Księdze Kapłańskiej i w Księdze Izajasza są też takie słowa:

"Nie będziecie obcinać w kółko włosów na głowie. Nie będziesz golił włosów z boków brody..." (Kpł 19, 27)

"Jam jest ten, który niweczy znaki wróżów i wykazuje głupotę wieszczków, wstecz odrzuca mędrców i wiedzę ich czyni głupstwem..." (Iz 44,25)

Dlaczego o tym się nie mówi, nie pisze? Jeżeli ktoś używa tak potężnego argumentu, jakim jest BIBLIA, dlaczego nie używa jej w pełni, a jedynie wybiera wygodne fragmenty? Czy jest jakiś sposób, żeby pogodzić obyczaj i religię? Harry'ego Pottera i Kościół? Rozum i wiarę?

Dość tego filozofowania! Z całego serca: dobrego weekendu - bez względu na to, co dla kogo oznacza "dobry" :-))