Zakończyło się śledztwo ws. 20-letniej Chinki, która w lutym w Polkowicach na Dolnym Śląsku po porodzie porzuciła swoje dziecko na śmietniku. Akt oskarżenia trafił do sądu w Legnicy. Lifnfang Y. odpowie za usiłowanie zabójstwa noworodka. Chinka nie przyznaje się do winy. Kacper w domu dziecka czeka na adopcję.

Płaczącego malucha kobieta zawinęła w kocyk i w ręcznik. Potem w kartonowym pudełku włożyła do kontenera na śmieci. Dziecko znalazł mężczyzna szukający puszek.

Śledczy bardzo szybko ustalili tożsamość matki. Chinka pracowała i mieszkała na zapleczu jednego ze sklepów w Polkowicach. Do Polski przyjechała legalnie. Ukrywała przed pracodawcą to, że jest w ciąży.

Chłopczyk urodził się w sklepie. Według biegłych porzucony na mrozie noworodek nie miał szans na przeżycie.

20-latka tłumaczyła, że miała nadzieję, że ktoś dziecko znajdzie i zabierze. W trakcie kolejnych przesłuchań wyjaśniła, że musiała porzucić chłopca, bo nie miała pieniędzy na jego wychowanie. Chciała wrócić po syna, ale na miejscu była już policja.

Kobieta na proces czeka na wolności. Ma nadzór policji i nie może opuszczać Polski. Za usiłowanie zabójstwa grozi jej od 8 lat więzienia do dożywocia. Jeżeli sąd uzna, że miała ograniczoną poczytalność to może złagodzić karę.